Jak u efiry afhanskaj słužby Radyjo Svaboda niekalki miesiacaŭ rehularna hučaŭ pałanez Ahinskaha

Alaksandr Łukašuk uznačalvaŭ Biełaruskuju słužbu «Radyjo Svaboda» z 1998 da 2023 — heta rekordny termin u historyi amierykanskaha zamiežnaha viaščańnia. Pry im źmianiłasia vosiem dyrektaraŭ Rasijskaj słužby, šeść — Ukrainskaj, paŭtara tuzina prezidentaŭ radyjo. BAŽ vybraŭ z knihi ŭspaminaŭ «Tam, dzie niama ciemnaty: Radyjo Svaboda» ŭryŭki pra afhanski pieryjad žyćcia spadara Łukašuka i jahony dośvied hałoŭnaha redaktara karparacyi z 25 redakcyj.

15.05.2024 / 08:49

Kniha «Tam, dzie niama ciemnaty: Radyjo Svaboda» vychodzić sioleta ŭ vydaviectvie «Viasna». Prezientacyi płanujucca ŭ Varšavie, Vilni, Prazie. Va ŭspaminach aŭtar raskazvaje, jak stvarałasia Svaboda, što jana rabiła z aŭdytoryjaj, žurnalistami i im samim.

Pałanez dla Afhanistana

Najsmačniejšy chleb, jaki ja kaštavaŭ, — heta nan. U Kabule jaho piakuć i pradajuć na vulicy, zdalok jon vyhladaje jak bializna, vyviešanaja na bałkonie, zastajecca smačnym tydzień, dobra pieranosić pieraloty — i ja sam kuplaŭ, i kalehi-afhancy pryvozili daŭhija avalnyja lapiochi mnie ŭ Prahu, i smak ja pamiataju, kali pišu hetaje słova — na-an.

Afhanistan dla mianie pačaŭsia sa słužbovaj nieabchodnaści: niečakana zvolniŭsia dyrektar Afhanskaj słužby, patrebnaja zamiena. Z nastupnaha tydnia.

Ja ŭžo pisaŭ, što nikoli nie byvaŭ u Azii, nie byŭ znajomy z kulturaj i historyjaj hetaj krainy. Niešta, kaniečnie, viedaŭ — ad Redjarda Kiplinha, ź jaho praniźlivaj baładaj pra Kabulski brod, ad Śviatłany Aleksijevič, ź jaje «Cynkavymi chłopčykami». Nu i, viadoma, nikoha nie abminuła niaspynnaja łavina navinaŭ paśla taho, jak Ben Ładen učyniŭ terarystyčny napad na Amieryku, i ŭ vyniku ŭłada «Talibana» była źmiecienaja siłami mižnarodnaj kaalicyi, zdavałasia, nazaŭsiody.

U 2002 hodzie «Radyjo Svaboda» zahavaryła na puštu i na dary (dźvie dziaržaŭnyja movy Afhanistana) — «Radyjo Azady» zahučała ŭ harach Hindukuša.

— Časova, na miesiac, pakul nie znojdziem stałaha dyrektara, — skazała načalstva.

Na toj momant ja kiravaŭ Biełaruskaj słužbaj užo piać hadoŭ: nam udałosia pavialičyć efir udvaja, redakcyja pracavała ŭ try źmieny. Usio kipieła, novyja prajekty, prahramy, farmaty — daliboh, navat na vychodnyja nie było jak sychodzić, a tut až na miesiac.

Hetaja razmova była ŭ kastryčniku 2004 hoda. U Biełaruskuju redakcyju ja viarnuŭsia na pačatku 2006-ha.

Afhanskaja mova, jakoj niama

Afhanskaja redakcyja składałasia ź dźviuch častak: pałova viaščańnia, šeść hadzinaŭ, była na puštu, druhaja pałova na dary. Heta dźvie asnoŭnyja movy krainy, jakuju nasialaje mnostva narodnaściaŭ i nacyjanalnych hrupaŭ. Ale jak usie, chto sutykaŭsia z afhanskaj realnaściu, viedajuć: jaje niemahčyma apisać častkami i pałovami.

Prahrama zvankoŭ u redakcyju išła ŭ žyvym efiry na dźviuch movach adrazu, naviny čytalisia pa čarzie, i ja chacieŭ by napisać, što ŭsie žurnalisty vałodali abiedźviuma movami (što praŭda) — ale varyjantaŭ, jaki vyraz, słova bolš pravilnyja, było stolki, kolki samich žurnalistaŭ.

Ja dumaŭ, što ŭžo bolšych sprečak pra movu, čym u Biełaruskaj redakcyi, nie byvaje, — a tut voś tabie maješ.

Jak viedajuć usie biełarusy, moŭnyja dyskusii vielmi chutka dachodziać da kipieńnia — bo mova heta čałaviek, i kryŭdna, kali niechta kaža, što tvoj nos nie z taho miesca raście, a śpina pavinna być ź miakkim znakam. U pieršy ž tydzień da mianie pryjšli dźvie hrupy z patrabavańniem vyrašyć, chto maje racyju, jakoje słova ŭžyvać. Havorka išła pra niejkija važnyja naviny, i byŭ pašyrany termin na dary i adpaviednik na puštu, ale pieršy — heta padstupny ŭpłyŭ farsi, zamach Irana na afhanskija miežy, a druhi — niezaležny, ale vuzkarehijanalny i małazrazumieły.

Choć ja i nie viedaŭ nivodnaj z movaŭ, ale prablema była nastolki znajomaja, što raźviazać jaje nie składała nijakaj ciažkaści. Bo raźviazvać treba było nie moŭnaje pytańnie, a pytańnie mieniedžmientu, patrabavałasia jasnaja ijerarchija pryniaćcia rašeńniaŭ.

Ja paprasiŭ adnaho sa starejšych kalehaŭ, aŭtarytetnaha historyka, stać moŭnym dyrektaram słužby — i tak my znajšli ahulnuju afhanskuju movu, jakoj, jak viadoma, niama.

Ja tady nie viedaŭ jašče, što pa-piersidsku słova «afhan» aznačaje «maŭčańnie», ź ciurkskich movaŭ «afhan» pierakładajuć jak «toj, chto schavaŭsia, syšoŭ».

Afhanskaje nadvorje, ad jakoha movu zaniało

Prafiesijnaja mova luboha radyjo adnolkavaja: jaje rytm vyznačaje prahramny hadzińnik. U Biełaruskaj słužbie my raspracavali ažno try: na ranicu, na viečar i dla «Načnoj Svabody», svaje varyjanty byli na vychodnyja, asobnyja farmaty ŭžyvalisia dla vialikich padziejaŭ. Afhanskaja słužba była maładaja, praca išła ŭ žyvym efiry, z kołaŭ, karespandenty pieradavali z troch dziasiatkaŭ pravincyjaŭ, padziei viravali, i asnoŭnaj zadačaj było nie sarvać efir.

— Da mianie niešta padkaciłasia — heta hałava!

Kali čuješ takoje padčas žyvoj tranślacyi ad karespandentki z dalokaj pravincyi, dzie tolki što adbyŭsia vybuch, zahinuŭ hubiernatar, a jana była pobač, farmalnyja ramki efiru traciać sens.

Ale vybuchi tady, u 2005‑m, zdaralisia našmat radziej, čym ciapier, nastroj hramadstva paśla represiŭnaha talibanskaha režymu byŭ ejfaryčny, paśla pieršych prezidenckich vybaraŭ rychtavalisia pieršyja parłamenckija, i repartažy pra adnaŭleńnie krainy, kruhłyja stały pra svabodu dla žančyn, adukacyju dla dziaciej, demakratyčnyja zakony i da taho padobnyja naviny možna i treba było ŭparadkavać. Što my i zrabili, uvioŭšy prahramnyja hadzińniki: spačatku pazyŭnyja, potym biłbord, zatym vypusk navinaŭ, paśla pašyrany biłbord z prahnozam nadvorja, zatym pieršy repartaž, analityka i hetak dalej.

Biełaruski dośvied byŭ uzoram — časam až zašmat. Patrabavałasia niejkaja muzyčnaja zastaŭka, dla pieradačy pra afhancaŭ zamiežža, jak uzor ja daŭ pasłuchać «Raźvitańnie z Radzimaj» — i nieŭzabavie pałanez Ahinskaha zahučaŭ u afhanskich damach i pachodnych namiotach.

Bolš traŭmatyčna atrymałasia z prahnozam nadvorja — raniej jaho nie rabili, ja padkazaŭ niekalki sajtaŭ, adkul brać infarmacyju. Praz tydzień pracy pa-novamu paklikaŭ maderataraŭ, kab pravieryć, jak dapilnoŭvajuć farmat. Zdajecca, usio jak maje być: sihnał, naviny, prahnoz. Pytajusia, ź jakoj krynicy brali prahnoz nadvorja.

— Učorašni maderatar daŭ.

Pytajusia va ŭčorašniaha, dzie braŭ jon, — akazvajecca, u papiaredniaha.

Vyjaviłasia, jany čytajuć prahnoz ad samaha pieršaha vypusku adzin toj samy, užo druhi tydzień.

U mianie movu zaniało.

— Alaksandr-džan, — miakka kaža maderatar, — u Afhanistanie nadvorje nie mianiajecca paŭhoda. Hety prahnoz u nas da leta.

Treba było lacieć u Kabuł.

Afhanskaja haścinnaść, jakaja nie zvažaje na imiony

Majo imia ŭ pašparcie ŭ anhlijskaj transkrypcyi pišacca «Aliaksandar». Małady pamiežnik u kabulskim aeraporcie hladzieŭ i tak, i hetak, a potym spytaŭsia, jak mianie zavuć.

Ja skazaŭ, a potym dadaŭ:

— Skaročana — Ali.

— Salam alejkum, Ali-džan, kali łaska, prachodźcie!

(Potym ja byŭ u Vašynhtonie, tam taksama doŭha razhladali dziŭnuju tranślitaracyju, a potym ćviorda skazali: chadziemcie.)

Užo viarnuŭšysia z Kabuła, ja ŭviedaŭ, što mianie sprabavali viarnuć z paŭdarohi: pahoršyłasia situacyja, taliby ŭziali ŭ zakładniki žurnalista adnaho ź infarmahienctvaŭ, svaboda ruchu była abmiežavanaja — ale na pierasadcy ŭ Dubai mianie nie znajšli, a kali samalot praśliznuŭ pamiž hor i pajšoŭ na pasadku ŭ kabulskim aeraporcie, dzie paabapał pałasy ržavieli savieckija hruzaviki, tyrčała tankavaje duła, było pozna.

Miascovyja kalehi, biasstrašnyja žurnalisty, pracavali jak zvyčajna, dla ich heta byŭ narmalny čas, zvykłyja ŭmovy. Mahčyma, ja krychu pieraškadžaŭ, bo musiŭ chadzić u supravadžeńni dvuch aŭtamatčykaŭ. Paśla abaviazkovych vizitaŭ i pićcia harbaty ź ministrami, dypłamatami, hienierałami ja paprasiŭ uziać mianie na niejki repartaž, i biez achovy.

Ale ŭ hory nielha, na kanfierencyju AAN ci inšyja pasiadžeńni ja nie chacieŭ, i ŭ vyniku pahadzilisia na kampramis: jedziem na bazar rabić apytańnie.

Radyjožurnalistaŭ zvyčajna, miakka kažučy, na vulicach nie paznajuć. Ale toje, jak reahavali handlary na pytańnie ad «Radyjo Azady», stvarała ŭražańnie, što heta telebačańnie. Klikali susiedziaŭ, abviaščali ŭhołas, častavali harbataj, sadavinoj, arechami. La adnaho pryłaŭka ja na svaje vušy pačuŭ pałanez Ahinskaha.

Ja nie moh nadzivicca i naradavacca, jakoj pašanaj i pavahaj karystałasia «Radyjo Azady», i adčuvaŭ siabie prosta jak siarod siabroŭ. Ci nie pałova handlaroŭ, ź jakimi ja znajomiŭsia, viedali paru słovaŭ pa-rasijsku, što, praŭdu skazać, trochi napružvała. Jasna čamu.

Ale aŭtamatčyki, jak vyśvietliłasia, taksama ŭvieś čas chadzili za nami.

— Niamieckaha žurnalista z Reuters vykrali jakraz na rynku, — patłumačyŭ potym zahadčyk biuro. I dadaŭ: — Jon z tureckaj siamji, zvali Ali.

Pakul ja pracavaŭ u Afhanskaj słužbie, nichto z našych žurnalistaŭ nie zahinuŭ. Ale čas źmianiŭsia. U 2018 hodzie ŭ Kabule zahinuli adrazu troje kalehaŭ. Adrazu paśla vybuchu ŭ centry horada jany kinulisia na miesca teraktu, kab zrabić fota i pieršymi pieradać repartaž, kali na tym samym miescy hrymnuŭ druhi vybuch — taliby ŭskładnili taktyku.

Ale prahrama ŭ toj dzień vyjšła ŭ efir stroha pavodle raskładu, zhodna z farmatam.

Afhanskija rekordy, jakija nie pierakładajucca na biełaruskuju

Lidaram zamiežnaha viaščańnia ŭ Afhanistanie, uzoram prafiesijnaj žurnalistyki była karparacyja Bi-Bi-Si, jakaja viaščała na dary i puštu bolš za paŭstahodździa. Jakraz kali ja pierajšoŭ ź biełaruskaj u afhanskuju redakcyju, źjavilisia vyniki pieršaha masavaha daśledavańnia aŭdytoryi ŚMI, jakoje rabiŭ mižnarodny sacyjałahičny kansorcyum, i tam fihuravała Bi-Bi-Si — 69% aŭdytoryi, fantastyčny pakaźnik. Na druhim miescy było naša Radyjo Svabodny Afhanistan — 62%, taksama nadzvyčajna, zatym sa značnym adryvam, ale dvuchznačnymi ličbami išli inšyja zamiežnyja stancyi.

Takaja šalonaja papularnaść radyjo tłumačyłasia miascovymi ŭmovami: adbyvalisia tektaničnyja źmieny, zapyt na infarmacyju byŭ nadzvyčajny. Adnak bolšaść nasielnictva niepiśmiennaja, haziet mała, telebačańnie źjaviłasia, ale na dyzielnych hienieratarach televizar doŭha nie pahladziš, a linii elektrapieradač uzryvali i savieckija vojski, i madžachiedy, a taliby nie nadta adnaŭlali.

Na adnoj ź pieršych naradaŭ u redakcyi ja lehkadumna spytaŭsia, kali my dahonim Bi-Bi-Si. U adkaz było vietlivaje maŭčańnie, a potym adzin z maładziejšych kalehaŭ skazaŭ, što nikoli. U Bi-Bi-Si byli lepšyja kadry, reputacyja, resursy, našmat bolej pieradatčykaŭ.

Paśla pieršaha miesiaca byŭ druhi, potym nastupnyja — nie paśpieŭ ja apamiatacca, jak iznoŭ była vosień, novyja vybary, u parłamient. Takuju asałodu ad pracy ja atrymlivaŭ chiba tolki ŭ čas pierabudovy: zdavałasia, našy pieradačy słuchali ŭsie, ad kačeŭnikaŭ da prezidenta Karzaja. Svaboda słova była realnaja, i tamu słova mieła ŭładu.

My zrabili repartaž sa špitala, dzie pacyjentam davali praterminavanyja leki, pastaŭlenyja ź Jeŭropy, — zvyčajnaja karupcyjnaja schiema vakoł kožnaj vajny i pavajennaj adbudovy. Ministar achovy zdaroŭja na pres-kanferencyi abrynuŭsia na naša radyjo z pahrozami i abrazami.

Što rabić — maje redaktary byli vidavočna zakłapočanyja, pahrozy ŭ Afhanistanie nie pustaja reč. Ja paprasiŭ vyrazać hetuju častku ministarskaj pramovy i biez kamentaroŭ puścić u efir. Reakcyja słuchačoŭ była jak cunami: nam zvanili, słali listy, ad Aŭstralii da Hierata, ad Kanady da Kandahara. Ministra beścili na čym śviet staić — nie stolki za leki, kolki za toje, što pahražaŭ lubimamu radyjo.

Pa našym słovie budavali masty, adkryvali škoły, listy z Afhanistana zavalili biuro ŭ Kabule i redakcyjnyja pamiaškańni ŭ Prazie.

U listapadzie 2005-ha ŭ Afhanistanie znoŭ pravodzili sacyjałahičnyja zamiery aŭdytoryi. I voś — novyja ličby: Radyjo Svabodny Afhanistan — 75,3%, Bi-Bi-Si — 62%, rešta bieź źmienaŭ. Heta byŭ suśvietny rekord zamiežnaha viaščańnia, jakoha ŭžo nikomu nikoli nie ŭdasca dasiahnuć (vybuchnuŭ internet, raskvitnieła telebačańnie, čas źmianiŭsia).

Radaści maich afhanskich kaleh nie było kanca. Biełaruskija kalehi, kali ja pachvaliŭsia dasiahnieńniem, pabudavanym i na dośviedzie Biełaruskaj słužby, zreahavali łakanična:

— Davaj u Biełarusi 75%, tady pahavorym.

Ale ŭ Biełarusi stolki daje tolki adzin čałaviek.

Afhanskaje raźvitańnie, jakoje nahadvaje rakiroŭku

Najsmačniejšy ŭ śviecie płoŭ nazyvajecca «kabuli». Okiej, kab paźbiehnuć mižnarodnaha kanfliktu, udakładniu — dla mianie najlepšy. Moža, tamu, što hetuju kazačnuju stravu hatavali maje afhanskija siabry, u jakich ja byvaŭ doma, mo tamu, što ź siabrami lubaja ježa smačniejšaja.

Kali pryjšoŭ čas raźvitańnia, maje afhancy pryhatavali i prynieśli na radyjo takuju kolkaść płovu i inšych kazačnych prysmakaŭ, što ŭsia Biełaruskaja słužba jeła-jeła, usio načalstva kaštavała-kaštavała, usie hości ź inšych adździełaŭ smakavali-smakavali, i kanca hetamu, jak i sałodkim, nibyta inžyr, pramovam, nie było vidać.

— Heta jany tak radujucca, što ty sychodziš? — vykazaŭ zdahadku adzin moj biełaruski siabar, bieručy čaćviertuju ci piatuju dabaŭku.

Maje biełaruskija siabry ŭvohule zdahadlivyja, ale tut jany dali machu — u centry ŭvahi byŭ užo nie ja, a novy dyrektar, jaki pieraniaŭ spravy.

A napiaredadni byŭ aficyjny abied z udziełam ambasadara Afhanistana ŭ Čechii, amierykanskaha kiraŭnictva radyjo i novaha dyrektara-afhanca. Proźvišča ambasadara było Karzaj — jon byŭ rodnym dziadźkam prezidenta Afhanistana. Azizuła Karzaj byŭ zasłužanym madžachiedam, paśpiachova vajavaŭ z savieckimi šuravi, ćviorda supraćstajaŭ talibam, ahitavaŭ za plamieńnika na prezidenckich vybarach, byŭ, adnym słovam, aŭtarytetnym i pavažanym čałaviekam. I dypłamatam, jakomu možna ŭźniać kielich vina, kab skazać tost.

— Usio našaje žyćcio — doma ŭ harach, u načnych zasadach i na viasielli — z nami było radyjo. Bi-Bi-Si było našym aknom u śviet, našym hołasam, našym siabram.

Što jon kaža, padumaŭ ja, my ž «Radyjo Azady». Byccam nie piŭ jašče.

— Ja byŭ niadaŭna ŭ svajho plamieńnika, u prezydenckim pałacy, — praciahvaŭ Karzaj. — I kudy b ja ni zachodziŭ, navat u pryvatnyja pakoi — usiudy hučała radyjo. I heta było Radyjo Svabodny Afhanistan.

Ambasadar zrabiŭ paŭzu.

— Nikoli ja nie dumaŭ, što niechta moža stać pamiž nami i Bi-Bi-Si. Ciapier, — jon paviarnuŭsia da mianie i praciahnuŭ kielich, — ciapier vy staicie pamiž nami.

Ja vypiŭ, vino pajšło nie ŭ toje horła, i pakul ja adkašlaŭsia, uvaha pieraklučyłasia na majho nastupnika.

Siońnia, praz paŭtara dziasiatka hadoŭ, maje byłyja afhanskija kalehi pa-raniejšamu mohuć źviarnucca da mianie «bos», pahavaryć pra siamiejnyja naviny, zaprasić u svaju studyju, — ale nie dziela taho, kab abmierkavać prahramny hadzińnik i prahnoz nadvorja, a kab raspytać pra samaha viadomaha ŭ Afhanistanie čałavieka ź Biełarusi, aŭtarku knihi pra cynkavych chłopčykaŭ, uhanaravanuju Nobieleŭskaj premijaj.

U mianie ŭražańnie, što jany ličać, byccam heta i ichnaja premija, i ciapier Śviatłana Aleksijevič staić pamiž nami. Pa-mojmu, heta pravilna.

Susied ci siabar

Niekalki hadoŭ ja siadzieŭ na dyrektarskich naradach pobač z Ramanam Kupčynskim, vieteranam Vjetnama i chałodnaj vajny, jaki ŭznačalvaŭ Ukrainskuju słužbu. Va Ukrainie ŭ jaho byŭ status lehiendy, u Kanhresie ZŠA jaho viedali jak ekśpierta, na radyjo — jak maciukalnika, vypivochu, aŭtara niaspynnych kpinaŭ u bok načalstva i kaleh z Rasijskaj słužby. Da Biełaruskaj słužby jon staviŭsia piaščotna.

Raman niekali prydumaŭ razdavać savieckim marakam videakasiety, dzie napačatku było porna, a potym dakumientalny film pra historyju Ukrainy. Była navat ideja źniać film pra hetuju ideju (kamiedyju, treba dumać).

Kupčynski dapamoh zrabić publičnymi sakretnyja zapisy z kabinieta prezidenta Ukrainy Kučmy pra zabojstva žurnalista Hieorhija Hanhadze. Jon skieptyčna hladzieŭ na kijeŭskuju baraćbu z karupcyjaj i pierarabiŭ łozunh ź niedakranalnaha dekałohu ŭkrainskich nacyjanalistaŭ «Zdobudieš Ukrajinśku Dieržavu, abo zahinieš u boroťbi za Nieji» na «abo zahinieš v borhach za Nieji» — u daŭhach.

Kali jamu pastavili dyjahnaz «rak», jon paabiacaŭ pazvanić z taho śvietu i paviedamić, ci jość tam FM-viaščańnie i internet. Jaho chavali z vajskovymi pašanami na Arlinhtonskich mohiłkach u Vašynhtonie.

Ja ŭziaŭ hrudku ziamli ź jaho amierykanskaj mahiły i, kali byŭ u Kijevie, apuściŭ jaje ŭ Dniapro — u vadu, jakaja ciakła ź Biełarusi. Nie moža ž tak być, kab na tym śviecie nie było Dniapra.

Redaktura hałoŭnaha

U 2006 hodzie na radyjo pamianiałasia kiraŭnictva, i mianie znoŭ paprasili pakinuć Biełaruskuju słužbu — stać hałoŭnym redaktaram radyjo. Novy prezident mianiaŭ kamandu, ale jaho kandydat pakul zatrymaŭsia ŭ Vašynhtonie, a redaktura nie cierpić pustaty.

Patrabavaŭsia čałaviek, jaki b pieraniaŭ kiravańnie redakcyjnym pracesam, čuŭ i moh razmaŭlać na prafiesijnaj movie z dvaccaćciu piaćciu słužbami, kamunikavaŭ z Vašynhtonam, dapamoh z tranzitam. Vierahodna, zanadta vytyrkaŭsia moj biełaruska-afhanski dośvied i admovicca nie ŭdałosia.

Hałoŭnym redaktaram ja, na ščaście, pabyŭ niadoŭha, kala paŭhoda — ale pavodle kolkaści dyhitalnych śladoŭ heta samy intensiŭny čas majoj pracy.

Ja pačynaju padarožžy pa biuro. Maskva, parłamienckija vybary, ja pytajusia ŭ Hary Kasparava, jaki pryjšoŭ na načny efir, adsiedzieŭšy piać sutak, chto ciažejšy praciŭnik, Karpaŭ ci Pucin — jon kryŭdzicca, maŭlaŭ, piać sutak za kratami nie pradmiet dla žartaŭ. U Biełarusi taki termin tady nie davali ŭžo navat žartam.

U Tbilisi ja pravioŭ noč prezidenckich vybraŭ u biuro, nazirajučy za burnaj pracaj hruzinskaj Svabody, i ledź nie zahinuŭ na nastupny dzień u siernych łaźniach, apietych Puškinym. Moj łazieńnik, čyj prapradzied myŭ rasijskaha paeta, pačaŭ masaž piatkami, heta taki taniec pa śpinie klijenta, kab toj upaŭ u nirvanu. Ja ŭžo tudy pahružaŭsia, kali moj miekise, jak zaviecca hetaja prafiesija, spytaŭsia ŭ inšaha naviednika, za kaho toj hałasavaŭ napiaredadni. Akazałasia, toj hałasavaŭ nie za taho, za kaho treba, i ŭdary piatkami pa maich nyrkach, piečani, lohkich padčas haračaj dyskusii amal pieratvaryli ich u subpradukty. Asabliva mianie ciešyła, što surazmoŭcy z pavahi da hościa dyskutujuć na zrazumiełaj jamu movie, byccam by ja tak nie zrazumieŭ.

Z Tbilisi ja lacieŭ u Azierbajdžan, susied u samalocie pacikaviŭsia, skul ja, ja pacikaviŭsia, skul jon, — akazałasia, jon naradziŭsia ŭ Ahdamie. Na dumku niekatorych ekśpiertaŭ, mienavita partviejnam hetaj marki byŭ prapity Saviecki Sajuz. Pamiataju, jak u studenctvie pračnulisia adnojčy paśla dnia narodzinaŭ, jaki adznačali ŭ internacie, a łak na kazionnym stale raźjedzieny ŭščent. Pamiać taksama ścirałasia.

Ale Azierbajdžan zapomniŭsia. Ja sustrakaŭsia ź vieteranami apazicyjnaha ruchu, jaki byŭ amal całkam razdušany Alijevym-małodšym, i mianie ŭraziła poŭnaja adsutnaść nadziei na demakratyčnyja pieramieny, i nielha było zrazumieć, heta apatyja abo ćviarozaje razumieńnie situacyi. Praz hady vidać, što heta było i toje, i toje.

U Jerevanie mianie zaviali ŭ kaviarniu, jakaja zaniała pieršaje miesca ci to ŭ Jeŭropie, ci na Kaŭkazie — u kožnaj krainie vam abaviazkova pakažuć niešta najlepšaje ŭ śviecie. Ja trochi viedaŭ Armieniju, pracavaŭ tam paśla ziemlatrusu 1988 hodu, potym lotaŭ tudy na zdymki filmu pavodle svajho scenara. Film nazyvaŭsia «Cavet tanem», vaźmu tvoj bol, tam u centry los maładoj žančyny, jakuju ja dapamahaŭ dastavać z‑pad zavałaŭ, joj potym amputavali ruku i abiedźvie nahi, ja jeździŭ da jaje ŭ špital u Maskvu, ale heta inšaja historyja…

U Jerevanie atmasfera adroźnivałasia ad Baku — žyvaja i haračaja, miascovaja žurnalistyka zachłynałasia ad epitetaŭ. Jak tłumačyŭ mnie adzin śpiecyjalist, sapraŭdnaja kava pavinna być čatyry razy vielmi: vielmi čornaja, vielmi haračaja, vielmi mocnaja i vielmi mała.

Ja viarnuŭsia ŭ Prahu i vyrašyŭ užyć hetyja krytery dla adnoj nievylečnaj chvaroby tradycyjnych arhanizacyjaŭ — častych biaskoncych biaźlitasnych naradaŭ.

Ja adkazvaŭ za hałoŭnuju naradu, abmierkavańnie paradku dnia z dyrektarami ŭsich moŭnych słužbaŭ i kiraŭnikami departamientaŭ radyjo. Čałaviek tryccać siadali za adzin stoł, jašče stolki ž kala ścienak, načalstva hurtavałasia na topie avalnaha stała, rešta ciaśniłasia vakoł, i ja jak hałoŭny redaktar usim pa čarzie davaŭ słova. Praz hadzinu ŭsie družna išli na abied.

Pieršym čynam ja paprasiŭ pakinuć zalu kiraŭnikoŭ departamientaŭ — kadraŭ, technałohii, finansaŭ, biaśpieki, roznych dapamožnych słužbaŭ. Prapanavaŭ pravodzić asobnuju karparacyjnuju naradu, dzie ŭsie jany mohuć ahučvać svaje pytańni. Zatym uzhadaŭ svaju pracu ŭ dakumientalnym kino z Arkadziem Rudermanam, hienijalnym dakumientalistam času pierabudovy. Arkadź niejak uchvaliŭ maju pastanoŭku adnoj dyskusii na telebačańni, kali ŭdzielniki siadzieli nie pobač, a nasuprać adno adnaho, na adlehłaści, i tak utvarałasia duha napružanaści.

Ja pierasadziŭ prezidenta na supraćlehły ad siabie kaniec stała, uvioŭ limit času — adna chvilina, a napačatku, pakul usie rassadžvajucca, zahadaŭ urubić muzyku. Nie pamiataju, što, moža navat Jailhouse Rock Ełvisa Preśli. Potym kožny raz hrali inšuju, vybiraŭ dyrektar, jaki raskazaŭ samuju cikavuju navinu napiaredadni. Na tryccataj chvilinie ŭsie ŭstavali i družna išli na abied.

Paśla mianie pamianiałasia niekalki hałoŭnych redaktaraŭ i prezidentaŭ, ale na ahulnych naradach jašče doŭha ŭsie siadzieli, tak, jak niekali rassadziŭ ich ja. Asobna praciahvaje źbiracca rehularnaja karparatyŭnaja narada.

Jašče adna reč, jakuju ja jak hałoŭny redaktar padšturchnuŭ, — stvareńnie redkalehii. Na radyjo nie isnavała hetaha instytutu dla vypracoŭvańnia prafiesijnych žurnalisckich rašeńniaŭ. Pierad viartańniem u Biełaruskuju słužbu ja pakinuŭ hetuju prapanovu prezidentu i svajmu nastupniku, novamu hałoŭnamu redaktaru.

Mnie padziakavali za pracu, paplaskali ŭ ładki, i, kali redkalehija była stvoranaja, mianie tudy nie ŭklučyli. Dyrektary słužbaŭ uvohule ŭ redkalehiju nie ŭvajšli.

Adzin z dakumientaŭ u majoj kamputarnaj tečcy hałoŭnaha redaktara — prapanova ŭvieści na radyjo pasadu «dyrektar budučyni». Ja pieračytaŭ ciapier — usio davoli składna, tolki nie prapisaŭ biudžet. Pasadu nie ŭviali, ale što ž, kožny varty dyrektar słužby — dyrektar budučyni.

Eks-kiraŭnik Biełaruskaj słužby Radyjo Svaboda vydaŭ knihu ŭspaminaŭ

Vosieńniu vyjduć miemuary byłoha kanclera Hiermanii Anhieły Mierkiel 

Były dekan fakulteta mižnarodnych adnosin BDU vydaŭ knihu pra naradžeńnie biełaruskaha Levijafana

Nashaniva.com