«Napeŭna, muku dla blinoŭ jašče nie zmałoli». Hości puščanskaha Dzieda Maroza raskazali, jak jechali ŭ kazku, a trapili ŭ savok
Čytačy vydańnia BG.Media raskazali pra toje, jak chacieli trapić u kazku, a trapili ŭ savok. Akazałasia, što pajeści blinoŭ i papić harbaty ŭ Biełaviežskaj puščy, dzie atabaryŭsia biełaruski Dzied Maroz, nie tak i prosta.
Niadaŭna čytačy BG.Media vyrašyli źjeździć da biełaruskaha Dzieda Maroza. Taho samaha, brendavaha, jaki apranajecca ŭ čyrvony kaptan, nadziaje pyšnuju baradu i vinšuje ŭsich z Novym hodam.
Jahony majontak raźmiaściŭsia ŭ samym sercy Biełaviežskaj puščy, za 15 km ad vioski Kamianiuki. Miascovaja pryroda pasprabavała zładzić śviata darosłym i dzieciam, litaralna za ličanyja hadziny paviesiŭšy na drevy biełaśniežnyja karunkavyja ŭbory. Padśvietlenyja hirlandami, jany ŭ ciomny čas hladzielisia vielmi efiektna, nahadvajučy sapraŭdnuju zimovuju lasnuju kazku.
Dzied Maroz i Śniahurka vyhladali cudoŭna, jak sapraŭdnyja kazačnyja hieroi. Ale sama kazka, adnak, dla surazmoŭcaŭ vydańnia vielmi chutka skončyłasia. Nižej idzie ich raskaz.
Jak puščanskija blincy z harbataj zastalisia tolki maraj
Dalej pačałosia toje, što dobra znajoma mnohim ludziam starejšych pakaleńniaŭ i charaktaryzujecca jomistym słovam «savok». U nadziei pierakusić i sahrecca harbataj (mara turysta) my vyrašyli zajści ŭ kaviarniu «Chata dzieda Maroza». Adrazu skažam: haspadar majontka da hetaj ustanovy nie maje dačynieńnia. Jana całkam u vałodańni Nacyjanalnaha parku «Biełaviežskaja pušča», jak i ŭsio, što znachodzicca na jaho terytoryi, uklučajučy hatel i restaran.
Ale ŭ «Chacie» nam, padobna, byli nie radyja. Jana, jak vyśvietliłasia, zakryvajecca a šostaj viečara, pry tym što ekskursii da dziaduli pravodziać da pałovy na dziaviatuju. Na hadzińniku było amal siem. Tak što paspytać blinoŭ z travianoj harbataj u nas nie atrymałasia.
Nastupnym punktam, kudy my zajšli z toj ža metaj, užo paśla viartańnia ŭ Kamianiuki, stała kaviarnia z pryhožaj nazvaj «Lasnaja kazka». Jana znachodzicca pa susiedstvie z valjerami i Muziejem pryrody. Pryhožy draŭlany budynak niby vabiŭ čymści ciopłym, zaprašajučy zajści ŭsiaredzinu. Tym bolš my dakładna viedali: u mieniu tam zvyčajna byvajuć i bliny, i duchmianaja harbata na travach, a kali pašancuje — to i mačanka z dranikami.
Na žal, nam nie pašancavała… Nie, usie hetyja stravy byli ŭ mieniu. Voś tolki nam ich prapanavali… u płastykavych kantejnierach, i pryhatavać abiacali minimum praz paŭhadziny. Harbata — taksama na vynas.
Usie stoliki ŭ kaviarni byli zaniatyja, choć mnohija naviedvalniki ŭžo vidavočna pajeli i prosta siadzieli ŭ čakańni ekskursii. Prahnać ich nibyta nielha, a miescaŭ volnych niama i nie pradbačyłasia.
Vybar nievialiki — zamović niešta na vynas i prosta špacyravać u čakańni hatoŭnaści, ci zajści ŭ restaran «Biełaviežskaja pušča», jaki staić niepadalok.
My ŭsio ž abrali druhi varyjant. I znoŭ prakałolisia. Restaran pracavaŭ, tam nie było nijakaha «śpiecabsłuhoŭvańnia». Volnych stolikaŭ taksama było dastatkova.
Ale aficyjant nie vielmi vietliva papiaredziŭ: što b my ni zamovili, čakać pryjdziecca… nie mienš za hadzinu. Napeŭna, muku dla blinoŭ jašče nie zmałoli na tym samym młynie, jaki my tolki što bačyli ŭ majontku puščanskaha Dzieda.
Zatrymlivacca tut jašče na paŭtary hadziny nijak nie ŭvachodziła ŭ našy płany. Padumaŭšy, my vyrašyli achviaravać blinami i abmiežavacca pakietavanaj harbataj, uziataj na barnaj stojcy. Prosta, kab sahrecca. Trochi padsaładziŭ pilulu vialiki smačny piernik ad Dzieda Maroza, jaki nam padaryli ŭ rezidencyi. Heta svojeasablivy bonus dla ŭsich udzielnikaŭ ekskursii.
Zaśniežanaje reziume
Zrazumieła, što ŭ puščy ciapier vialiki napłyŭ turystaŭ. Śviedčańnie tamu — na parkoŭcy amal nie było volnych miescaŭ. Na ekskursiju ŭ pieršyja dni studzienia adnačasova adpraŭlalisia pa čatyry aŭtobusy. Ale prablema z charčavańniem uźnikaje tut rehularna. I z hodu ŭ hod ničoha nie mianiajecca. Puščanskaje hramadskaje charčavańnie hublaje na hetym hrošy, Nacyjanalny park — imidž, a turysty źjazdžajuć z sapsavanymi ŭražańniami.
Pra «lasnuju kazku» ŭ sacsietkach masa biesstarońnich vodhukaŭ. I pra toje, što miescaŭ čaściakom nie chapaje, i što aficyjanty časam chamiać, i doŭha absłuhoŭvajuć navat u paŭpustoj zale.
U restaranie anałahičnaja situacyja. Pry tym, što ceńnik i tam i tam zaškalvaje. Naprykład: draniki (try štuki na porcyju) kaštujuć kala 20 rubloŭ. Sałaty — ad 10 i vyšej. Dla zusim nie bahatych biełarusaŭ — usio ž zanadta. Zaŭvažym: haspadar va ŭsich puščanskich ustanoŭ adzin — Nacyjanalny park. Manapolija stoadsotkavaja, nijakich kankurentaŭ.
Pabudavać jašče paračku paviljonaŭ tut ža, z dreva, jakoje ŭ poŭnym rasparadžeńni Nacparka — mabyć, nie los.
Ale niaŭžo nielha chacia b pieranakiravać patok turystaŭ, jakija žadajuć pakaštavać nacyjanalnuju kuchniu i vypić haračaj harbaty, tudy, dzie jość miescy, nie zmušajučy ich błukać pa zimovym lesie z płastykavymi kantejnierami? A kali prapanujecie na vynas ježu, jakaja zimoj chutka stynie, čamu b nie zrabić źnižku?
Nu, a toje, što «Chata Dzieda Maroza» ŭ rezidencyi zakryvajecca na dźvie z pałovaj hadziny raniej za zakančeńnie apošniaj ekskursii, to-bok pracoŭnaha dnia samoha Dzieda, i zusim nie kamientujecca biez mocnych słoŭ.
I łajfchak ad naroda
Uvohule (ciapier my pracytujem tolki adzin sa šmatlikich vodhukaŭ na hetuju temu): «Chočacie atrymać asałodu ad puščy, biarycie ježu z saboj jak u pachod i budzie vam ščaście». Lepš, mabyć, i nie skažaš dla charaktarystyki hetaha tak zvanaha servisu.
Ale kali vy ŭsio ž zachočacie paspytać firmovyja biełaruskija stravy na terytoryi zapaviednika (ich u puščanskich kaviarniach i restaranach hatujuć u cełym niadrenna, kali pastarajucca, viadoma), to voś vam parada:
idzicie ŭ restaran zahadzia, zamoŭcie na peŭny čas, ale tak, kab u vas była jak minimum hadzina. Za hetuju hadzinu, pakul vy budziecie hulać kala valjeraŭ, kuchary z «Biełaviežskaj puščy» što-niebudź dla vas zhatujuć. Tolki papiarednie zabranirujcie ŭ aficyjanta volny stolik. Na ŭsialaki vypadak.
«Ty nibyta ŭ hatelnym numary, ale ŭ toj ža čas jak i na pryrodzie». Biełarusy raskazali, jak heta — padarožničać pa krainie aŭtadomam
«Dzicia pačało tuzać za futra sa słovami: «Treba ŭ razietku ŭklučyć!» Dziady Marozy i Śniahurki raskazvajuć pra svaju pracu
«20 straŭ — i ja ŭžo ŭ plusie!» Kolki zarablaje kuchar na fud-traku z vaśminoham?
Kamientary