«Ciapier ja maci barsukoŭ». Minčanka pierajechała na Paleśsie i stała pravadnicaj pa dzikaj pryrodzie
Dziesiać hadoŭ tamu Volha Charytonavič (na toj momant vieterynarka) vypadkova apynułasia ŭ Turavie i adrazu zrazumieła: heta jaje miesca. Z uražvalnymi raźlivami Prypiaci viasnoj, z łuhami, napoŭnienymi ptuškami, i malaŭničaj samabytnaj pryrodaj. Praź miesiac jana ŭžo žyła na Paleśsi. Ciapier Volha vodzić ekatury pa lasach i bałotach, naziraje za žyćciom barsukoŭ, razryvajecca pamiž luboŭju da ich i vaŭkoŭ, maryć sustreć ryś. Lubuju prahułku pa lesie jana moža pieratvaryć u jarki śpiektakl — z historyjami, žartami i pieraŭvasableńniami (naprykład, na chvilinu stać biełachvostym arłanam abo savoj). Ź joj na les pačynaješ hladzieć inšymi vačyma, piša «Smartpres».
20.11.2022 / 23:58
Pa Turavie listapadaŭskaj ranicaj raspaŭźlisia šeraść i chaładok, źlatajuć z dreŭ apošnija listy, na bierazie Prypiaci ŭ takt vietru hajdajucca draŭlanyja čaŭny.
Sustreču z Volhaj Charytanovič čakali niekalki tydniaŭ: niadaŭna jana viarnułasia z Dahiestana, dzie zdavała dyscyplinu «hid pa piešachodnym turyźmie». Kaža, časam tam, u harach, była dumka: «Vola, što ty robiš? Ty ž nie vytrymaješ». Vytrymała. Prajšła za niekalki dzion bolš za 100 kiłamietraŭ ź pieraškodami, zdała ekzamien i viarnułasia na rodnaje Paleśsie.
Znajomicca z hierainiaj vyrašyli… u lesie. Nie za kubkam kavy ž havaryć pra pryrodu, kali pobač takija krajavidy.
«Tady jedziem na ekałahičnuju ściežku «Car-sasna», — prapanuje Volha. Sieli ŭ jaje mašynu i tut ža začapilisia vačyma za niezvyčajnyja trafiei ŭ sałonie — vialikija i puchnatyja piory savy, dziatła. Ad horada da miesca prahułki — 10 kiłamietraŭ.
«Bačycie, u poli staić maleńkaja kazula? Pobač miesca, kudy lubiać vychodzić zubry. A vuń na tym drevie siadzić kaniuk».
Volha na chadu ŭsio łović, prykmiačaje i ščyra zachaplajecca, jak byccam kaniuka bačyć upieršyniu.
Hod tamu jaje zachapleńnie pryrodaj stała pracaj — ciapier jana śpiecyjalist pa ekałahičnym turyźmie ŭ nacyjanalnym parku «Prypiacki».
«Pajšła ŭ les u žuraviny i sustreła niačyścika Chapuna»
Pryjechali na miesca, zajšli ŭ les, a jon niejki dvuchkolerny: šery i miescami ryžavaty ad zaviałaha liścia.
Miesiac tamu tut by ŭsio pieralivałasia jarkim žoŭtym śviatłom i koleram. Nie paśpiavajem źniervavacca, jak Volha padchoplivaje:
«Viedajecie, čym dobry listapad? Z dreŭ skidajecca ŭsia listota i les vydatna prahladajecca. Heta mahčymaść ubačyć žyvioł, lepš razhledzieć ptušak. Naprykład, tut jak minimum budzie siem vidaŭ sinic: daŭhachvostaja, čubataja, zvyčajnaja… a jašče popaŭźni. Takija paciešnyja ptušački! Kali im uklučyć huk ź ich hołasam, mohuć prylacieć, paskakać pobač.
Biez Volhi poźni vosieński les aceńvaješ tak: udalečyni pryhožaje dreva, pamiž kustoŭ — pavucinka, pad nahami — pahanki. Ź joj ža idzieš pa ściežcy, jak ź lasnym Šerłakam.
Ledź prypadniataja listota i jašče makravataja? Značyć, niadaŭna tut byŭ źvier. Pa śladach i jaho pamiocie Volha spakojna adznačaje — zubr. Miesca pad drevam, dzie jak byccam prajšlisia katkom, — jaho palanka, tut jon adpačyvaŭ. Mahčyma, pačuŭ našy hałasy i ŭciok. Chočacca skazać: «da našaha ščaścia».
Volha, darečy, bačyła ŭsich źviaroŭ, akramia rysi. Samaja zapaminalnaja historyja vyjšła z łasiom.
«Siarod biełaruskich niačyścikaŭ jość taki Chapun, prychodzić, chapaje ludziej i vynosić u les na bałota. Možna skazać, ja ź im paznajomiłasia, — hety momant z žyćcia jana raskazvaje sa śmiecham. — Niejak pajšła ŭ les u žuraviny, a ich tak šmat, siadžu, chapaju i nie mahu spynicca. Nabrała viadro, zaplečnik i čuju, jak łoś vydaje huki [pakazvaje jakija]. A ŭ mianie ž tut žuraviny! Davaj ich u šapku zhrabać, a łoś usio bližej i bližej, a Chapun trymaje i nie adpuskaje. Źvier užo łomicca ŭ moj bok, pad nahami čviakaje bałota, tady i spachapiłasia: treba biehčy z žuravinami. Uvohule pašancavała, da rovara dabiehła z dryhotkimi rukami. Ciapier siarod maich siabroŭ jość žart: «Vola pajšła ŭ jahady — da pieršaha łasia».
«Dziesiać hadoŭ hladžu na raźlivy Prypiaci i kožny raz zamiraju ad zachapleńnia»
Zachavalnicaj Paleśsia Volha Charytanovič stała dziesiać hadoŭ tamu. Tady jana, minčanka, pracavała vietlekarkaj i zadumvałasia pra pieramieny ŭ žyćci. Ale naŭrad ci mahła ŭjavić, jak chutka i niečakana jany adbuducca. Volha pajechała ź siabrami ŭ Turaŭ, upieršyniu ŭbačyła horad — sabrała rečy i pierajechała na Paleśsie.
«U Minsku stała niejak ciesna, chaciełasia schavacca ad ludziej. Hladzieła šmat prahram pra tajhu, jak vyžyvajuć palaŭničyja na pryrodzie i ŭ cišyni. Jakraz toje, što treba, — kaža dziaŭčyna pry padychodzie da hrabavaha haja. — Tak apynułasia ŭ Turavie, uładkavałasia pa śpiecyjalnaści ŭ miascovuju haspadarku.
A potym ubačyła, jak viasnoj raźlivajecca Prypiać! Dziesiać hadoŭ jezdžu pa miascovym moście i dziesiać hadoŭ zamiraju ad zachapleńnia. Nie chapaje pavietra, jak hladziš na hetuju pryhažość. Kali stali viartacca pieralotnyja ptuški, na Turaŭskim łuzie taki homan stajaŭ! Hladzieła na žyvy raznastajny śviet i nie razumieła, dzie ja».
Volha pastajanna prapadała ŭ lesie i na bałotach. Joj usio było cikava: ubačyć vaŭka, panazirać zboku za zubrami, sustreć redkuju biełuju siničku. Kaža, na chobi sychodziła vialikaja častka zarobku. Kupić karmuški, pastavić fotapastki, zapravić mašynu, kab dabracca ŭ patrebny punkt.
A potym zdaryłasia toje, što moža adbycca tolki na Paleśsi. Vola zakachałasia ŭ… barsukoŭ.
«Ciapier ja barsučynaja maci, — śmiajecca surazmoŭca. — Uzimku padabajecca pryjści ŭ zaśniežany les, znajści ślady žyvioł i prasačyć, kudy jany chodziać. Ślady zubroŭ, vaŭkoŭ, rysiaŭ da hetaha času nanošu na huhł-mapu. Dyk voś adnojčy, błukajučy pa lesie, trapiła ŭ barsučyny haradok. I tady ŭpieršyniu ŭ žyćci kupiła fotapastku.
Pryjšła jaje ŭstaloŭvać, a na hary staić voŭk. Zdajecca, u toj momant u nas abodvuch była reakcyja «zamry». Paśpieła zaŭvažyć: u jaho zapały žyvot, značyć hałodny. Mama maja! Jon pahladzieŭ na mianie, raźviarnuŭsia i ŭciok. Siabry vinšavali: «Jak kruta! Bijołahi chodziać pa lesie hadami, kab jaho ŭbačyć, a tabie tak pašancavała».
Zubry złamali terasu barsuku. Jon źniervavaŭsia i try dni nie vychodziŭ z nary
Pieršyja videa z fotapastki vyklikali ŭ Oli ŭśmiešku: źvier akazaŭsia paciešnym i cikavym. I pačałosia jaho piacihadovaje vyvučeńnie.
«Ličycca, što baćka-barsuk nie ŭdzielničaje ŭ vychavańni dziaciej. Ale ŭ mianie jość niekalki rolikaŭ, dzie tata adzin z małymi, a mamy pobač niama. Na samaj spravie razumieju barsučynuju maci: paśla źjaŭleńnia vyvadka jana siadzić ź dziećmi pad ziamloj try miesiacy, pastajanna kormić. Ujaŭlajecie, jakaja ŭ jaje nahruzka? Tamu, kali vychodzić z małymi navierch, kab navučyć ich zdabyvać korm, usia zmučanaja, zmardavanaja.
Heta nahadvaje śmiešnyja videa ŭ internecie pra maciarynstva: tolki mama pakłała dzicia spać, sieła pić harbatu, a jano pračnułasia. Žančyna zamiraje, prykidvajecca ścianoj: «Mianie tut niama».
Tak i z barsučychaj: dzieci pa joj poŭzajuć, patrabujuć uvahi, a jana nie varušycca, taksama ŭdaje ź siabie ścianu», — pravodzić paraleli Volha.
Jana ŭpeŭnienaja: raźbirajučy na kadry zapisy z fotapastki, možna napisać navukovuju pracu pra pavodziny barsukoŭ.
«Ciapier naziraju za niekalkimi haradkami: usie barsuki roznyja, u kožnaj siamji svaje tradycyi. Naprykład, pa-roznamu čyściać naru, vybudoŭvajuć adnosiny ŭnutry. Dy i pa charaktary jany adroźnivajucca. Adnyja flehmatyki, inšyja chaleryki, — pryvodzić prykład Vola. — Dumaju, u barsukoŭ my možam pavučycca paradku. Kožny dzień amal u adzin i toj ža čas jany čyściać naru, niešta pierabudoŭvajuć, palapšajuć, budujuć terasu, na jakoj potym lažać i adpačyvajuć.
Niejak u haradok adnoj siamji pryjšli zubry i złamali terasu. Barsuk tak źniervavaŭsia, što try dni nie źjaŭlaŭsia. Maje turysty žartavali: maŭlaŭ, zapiŭ. A potym vyjšaŭ na ziamlu i ŭziaŭsia za pracu».
Pakul Vola ŭzachlob raskazvaje pra barsučynyja haradki, pierad vačyma malujecca karcinka ledź nie sapraŭdnych maleńkich domikaŭ z zonaj adpačynku i dziciačaj placoŭkaj. Tamu treba ŭdakładnić: heta svojeasablivy i składany łabirynt pad ziamloj, krepaść dla barsukoŭ.
U maleńkich rysiaŭ u lesie jość svaja dziciačaja horka
Prahułka pa lesie prachodzić pavolna: praz kožnyja dziesiać mietraŭ prypynak. Kab słuchać cišyniu, ptušak, razhladać ślady źviaroŭ, vyvučyć šmatki poŭści na stvałach.
«Heta chvoja časalnaja dla dzikoŭ, — pakazvaje pravadnica pa dzikaj pryrodzie na dreva ź idealna hładkim bokam. — Tak dziki zdymajuć ź siabie brud i paznačajuć terytoryju».
Dzieści na mochu valajecca pierje ptuški. Heta ŭsio, što ad jaje zastałosia paśla sustrečy sa źvieram. Vola stavicca da hetaha jak da naturalnaha pracesu: tak žyvie les.
Sustrecca siońnia ź lisoj abo zubrom — šancy minimalnyja: zanadta hučna idzie hrupa ludziej, kali źvier pačuje, to sydzie ŭ inšy bok.
Zatoje možna pahladzieć na popaŭźnia. Ptuška paciešna skača pa stvale dreva, chapaje ŭ karmušcy siemiečki i lacić u bok 300-hadovaj chvoi. Heta samaje staroje dreva siarod sosnaŭ u Nacyjanalnym parku «Prypiacki». Zadraŭšy hałavu, bačyš, što bližej da vierchaviny 24-mietrovaha paleskaha zdabytku visiać staryja draŭlanyja borci (vulli). Tak u rehijonie raniej źbirali miod dzikich pčoł.
«Prahułka pa adnym i tym ža lesie zaŭsiody roznaja. Pastajanna źmianiajecca vizualnaja karcinka: dzieści pabieh ručaj, vyrasła novaje dreva, niešta zakvitnieła, — z mastka adkryvajecca vid na les u vadzie. Hety piejzaž Vola zdymaje pastajanna, zapeŭnivaje, što kadry nikoli nie padobnyja adzin da adnaho. — Pajšli, pakažu dziciačuju horku dla maleńkich rysiaŭ!»
Va ŭjaŭleńni paŭstaje vyjava: dzieści ŭ lasnoj hłuchmieni staić atrakcyjon i na im viesieła katajucca źviary. Žart. Ale apaviadańni hida amal tak i vyhladajuć. A kali padyści da dreva — na im sotni maleńkich śladoŭ ad kipciurykaŭ. Akazvajecca, rysi tak trenirujucca — drapajucca pa stvale, i heta vielmi nahadvaje toje, jak kacianiaty załaziać pa firankach.
Tolki vyjšaŭšy ź lesu, źviartaješ uvahu na čas: prahułka doŭžyłasia try hadziny. Za apoviedami, historyjami i nazirańniami čas zhubiŭsia, rastvaryŭsia siarod vosieńskaj cišyni. Z šeraha chmarnaha nieba ŭpali pieršyja kropli daždžu, les pačaŭ apuskacca ŭ ciemru. Ale navat u hetym było šmat pryhažości.
«Za 10 hadoŭ na Paleśsi ja ŭrasła ŭ hetuju ziamlu jak dub, — adznačaje Volha. — Nie ŭjaŭlaju siabie biez Prypiaci, hetych piejzažaŭ i zachadaŭ. Jany tut najlepšyja, začaravalna pryhožyja».