Kamierton Siarhieja Vahanava.
Čas ad času niekatoryja čytačy paprakajuć mianie tym, što, zakranajučy źjavy sučasnaści, zhadvaju tyja ci inšyja vypadki ź dziacinstva. Maŭlaŭ, jakoje jany majuć dačynieńnie da sioniašnich ludziej, padziej i prablem?!
Jano, viadoma, tak. Ale i nie tak.
Kali, naprykład, ad 26 červienia 2013 hoda adharnuć, by ŭ knizie, 60 staronak-hadoŭ, abaviazkova natrapim na aryšt Bieryi. I ja abaviazkova ŭspomniu, što partret Bieryi visieŭ u «žyvym kutku»...
Nie, pavažany čytač, što chočaš rabi sa mnoj, ale i praz 60 hadoŭ, nibyta ŭčora, ja pamiataju zaraśni buziny nad rečkaj Pcič, cianisty dubovyj haj, što nazyvaŭsia «kałonnaj załaj», sypučy na ŭzhorku akopčyk, dzie ŭ vilhotnym piasku znajšoŭ ałavianuju łyžku i spražku ad sałdackaha remienia, ruiny kaścioła ź nieviadoma adkul zalaciełymi biarozkami, što ŭčepista naraśli ŭ raskolinach ścienaŭ z raźbitaj rudoj cehły... I, viadoma, barabanny drobat... «truba zoviet»... «po dolinam i po vzhoŕjam»... marš, marš... uzdym ściaha rosnaj ranicaj, viačernija vohniščy, vykładzienyja piacikancovymi zorkami, i štodzionnyja — fizkultpryvitańnie! — piramidy, što budavalisia z našych ladaščych daŭhatrusych ciełaŭ...
I raptam Bieryja, anhielski špijon!
Dyk voś, partret Bieryi ŭ maršalskim mundziry visieŭ u «žyvym kutku». Dakładniej, «žyvy kutok» my zładzili ŭ tym zakutku atradnaha baraka, dzie visieŭ partret Bieryi. Astatnija pravadyry visieli pablizu, a Bieryja jakraz nad kletkami, dzie žyli vožyk, čarapacha, dva vužy, vaviorka i niekalki trusoŭ. My karmili ich, dahladali za imi. A voś da saračaniat Saša, naš važaty, student-bijołah, nie padpuskaŭ.
Z hetymi saračaniatami adbyłasia cełaja historyja. Ładziačy našy vajskova-indziejska-tarzanavyja hulni, my hnuli łuki z dubovych halinaŭ, vastryli streły, uvienčvali ich kulami, što zdabyvali z patronaŭ, bałazie takoha dabra ŭ lesie i navokał było navałam. Navat ciažka ŭjavić siońnia, jak vysoka lacieli tyja streły...
Adnojčy, spaborničajučy, my zabili saroku. Prynieśli da Sašy — hladzi, jakija trapnyja. Jon uziaŭ saroku, ahledzieŭ i, nie skazaŭšy ani słova, pajšoŭ u les.
Saša kulhaŭ. Dakładniej, ciahnuŭ nahu. My viedali, što chłopčykam jon vajavaŭ u partyzanskim atradzie, byŭ paranieny. Jamu ciažka było ŭzłazić na vysačeznuju biarozu, dzie pasiarod halla čarnieła saročynaje hniazdo. Ale jon nie puściŭ anikoha z nas, navat samaha sprytnaha — uźlez na dreva sam i aściarožna źniaŭ hniazdo, u jakim biezdapamožna papiskvali ptušaniaty. Taksama bieražna prynios da siabie ŭ kamorku i nikoha z nas da ptušaniat nie padpuskaŭ. Sam vychodžvaŭ saračaniat, dahladaŭ za imi, a potym, kali padraśli, vypuściŭ na volu...
Siońnia mnie zrazumieły patajemny sens jahonaj kary. Bo kali b my sami vychodžvali ptušaniat, dyk i vinu svaju byccam by zahładzili i jak by zasłužyli daravańnie... Nie, zanadta prostym było b toje zahładžvańnie viny. I navat nie siońnia, a tady ž, nie viedaju, praz katoraje, šostaje ci dziasiataje, pačućcio ŭvajšło ŭ nas razumieńnie taho, što hrech zabojstva zahładzić nijakim čynam niemahčyma. Nijakim. I nikoli.
...A partret Bieryi visieŭ u «žyvym kutku». Boža, jak kidałasia vaviorka ŭ svajoj kletcy, pałachliva tulilisia adzin da adnaho trusy, kali my, padsadžvajučy samych daŭžeznych, namahalisia ściahnuć jaho sa ściany. A potym, łamajučy zapałki, vypalvali jamu vočy praź nienavisnaje piensne, što navat na partrecie bliščeła chałodnym škłom... Śmierć! Śmierć špijonu!..
I znoŭku Saša spyniŭ ekziekucyju, žorstki dziciačy samasud. Adabraŭ źniaviečany partret i paciahnuŭ, kulhajučy, na haspadarčy dvor u ciomny, zarosły dziadoŭnikam, padpłotny kut, kudy zvalvalisia raznastajnyja adchody pijanierskaha entuzijazmu: złamanyja stuły, padranyja miačy, ržaviejučyja biezdapamožnymi spružynami łožkavyja sietki...
Što? Škadavać špijona?! My rynulisia za im, jon abiarnuŭsia:
— Chłopcy, — skazaŭ spakojna, — vaviorka hałodnaja...
Nie, nie žadaŭ jon, kab my, pazbaŭlajučysia strachu, spalili siabie nianaviściu. Bo nam nakanavana było žyć i žyć. Moža być, viečna.
Bo kali chto i miarkuje žyć viečna, dyk heta tolki dzieci i pravadyry...
* * *
Dyk ci maje dačynieńnie da siońniašniaha žyćcia ŭspamin pra Sašu, Bieryju dy saroku?
Pa aficyjnaj viersii, Bieryja byŭ rasstralany 23 śniežnia taho ž 1953 hoda. Adrazu paśla chutkaha, niekalki hadzinaŭ, kvazisuda hienierał-pałkoŭnik Bacicki pa ŭłasnym, havorać, žadańni streliŭ jamu ŭ łob...
Roznaje havorać.
Adnoje tolki chavałasia i chavajecca dasiul u tahačasnym smurodzie złačynnych kramloŭskich hulbiščaŭ: kara, da jakoj pryhavaryli Bieryju paplečniki pa kryvavych spravach, metaj svajoj mieła ŭvieści ludziej, hramadstva, narod i navat čałaviectva ŭ zman iluzijaj taho, što Zło nibyta pakarana. Ad čaho i karniki nibyta zahładzili vinu za ŭdzieł u zabojstvach miljonaŭ i zasłuhoŭvajuć daravańnia.
Ale za hetaj iluzijaj kančatkova chavałasia adno: paźbiehnuć trybunała nad stalinizmam. Nazaŭsiody.
Ci mo jość sumnieńni, što pačvara žyvie?
Kamientary