Pra trahiedyju ŭ kancy minułaha červienia havaryŭ uvieś Minsk. Dom na vulicy Hrybajedava. Małady chłopiec vykinuŭ z 24-ha paviercha sabaku, maleńkuju dačku, a paśla skoknuŭ sam. Usie zahinuli na miescy. Karyna Kuhiel — mama toj dziaŭčynki. Tolki ciapier jana vyrašyła padzialicca svajoj historyjaj i zapuścić prajekt dapamohi žančynam, jakija taksama stracili dziaciej.
«Kali naradziłasia Łahierda, ja adčuła pryliŭ sił»
Karynie 30, jana ekanamist z adukacyi. Maje licenziju miedyjatara. Jarkaja, stylovaja. Zachaplałasia modaj i trymała svaje punkty prodažu adzieńnia, ale praz ekanamičnuju situacyju daviałosia zakrycca.
Jana raspaviadaje niaprostuju historyju svaich adnosin, dzie było i mocnaje kachańnie, i pałkija svarki. Uśmichajecca, kali ŭspaminaje maleńkuju dačku. I spadziajecca, što inšyja žančyny, jakija pieražyli padobnaje, ubačać, što jany nie adny.
Z hramadzianskim mužam Karyna była razam 12 hod.
«My paznajomilisia, kali ja skančvała kaledž, a jon — univiersitet. Roma mianie zavajavaŭ. My siabravali, i tut u mianie pamior sabaka, toj-terjer. Ja Romu telefanuju, płaču. Prachodzić dźvie hadziny, jon nabiraje: «Vychodź da padjezda». I prynosić mnie jorka. Tady takich parod jašče było mała, i kali my hulali, ja časta kazała, jakija jany kłasnyja. Paśla hetaha ja padumała: čałaviek robić dla mianie takija ŭčynki! I my pačali sustrakacca.
Ja im vielmi zachaplałasia. Jon kreatyŭna dumaŭ. Vioŭ viebinary pa staŭkach — u Romy ŭsio było źviazana z futbołam. Jon im žyŭ, viedaŭ ź dziacinstva. Ja taksama lubiła futboł, pamiataju, jak my z tatam hladzieli čempijanat śvietu. Pa prykładzie taty ja zaŭzieła za «Bavaryju». Ale kali rabiła staŭki, jany zaŭsiody prajhravali.
U adnosinach ja šmat čaho ciarpieła i daravała. Sychodziła, Roma abiacaŭ, što źmienicca, na miesiac stanaviŭsia idealnym mužčynam, paśla znoŭ… My redka razmaŭlali. Sieści ŭviečary, abmierkavać płany, padtrymać — ničoha. My byccam razam, ale piaščoty nie było.
Ale ja nie chaču jaho vinavacić — ja jaho kachaju dahetul».
Naradžeńnie dački dla Karyny stała cudam. Joj kazali, što jana nie moža zaciažaryć, i raptam test pakazaŭ dźvie pałoski.
«U toj momant my čarhovy raz rasstalisia z Romam. Paśla naviny pra ciažarnaść, naturalna, syšlisia — byŭ kałasalny cisk svajakoŭ: «Dzicia pavinna žyć z baćkam». Ja adčuvała inakš. A žančynam treba daviarać svajoj intuicyi. Nie žyć z tym, z kim nie chočaš. Kali jość niejkija zvanočki — sychodzić. Vieryć u siabie, što ŭ ciabie ŭsio atrymajecca, ty dasi rady. Ja prakručvała ŭ hałavie roznyja varyjanty. Kali b tady my nie syšlisia znoŭ, ja b vyratavała svajo dzicia…
Dačka prosta kopija mianie była. Hetak ža pierabivała maich siabrovak, jak i ja. Ja starałasia siabie strymlivać u fota, ale było kałasalnaje žadańnie ŭsim skidać jaje zdymki. Hetyja facinavyja spadnički, zakołački… Kali naradziłasia Łahierta, ja adčuła taki pryliŭ sił! Dziela jaje ja mahu ŭsio, zrablu tak, kab jana była samaj ščaślivaj, hanaryłasia svaimi baćkami. Uviečary paśla karmleńnia dačka zasynała na śpiecyjalnym kreślicy, i najlepšaje adčuvańnie — heta pieranosić u łožačak jaje ciopłaje cieła, jakoje smačna pachnie. Boža, ja kožny dzień čakała hetaha momantu!
Čamu Łahierta? My kaliści źbiralisia źjechać u Šviecyju — byli tam u znajomych i ŭlubilisia ŭ toje miesca, zrazumieli, što heta kraina z usimi ŭmovami. Padsieli na sieryjał «Vikinhi». Mianie začapiła, što žančyna moža być i haspadyniaj, i vajaŭnicaj. Nu i naša dačka — maleńki voin.
Pamiataju, jak jana pieršy raz zaśmiajałasia. My valalisia ź joj na padłozie, słuchali «Ruki ŭvierch», ja zdymała videa — i tut jana zalivista pačynaje rahatać. Joj miesiacaŭ piać było. Ja heta videa pierahladała z ranku da viečara. A ciapier nie mahu.
Roma ad jaje nie adychodziŭ. Jon lubiŭ dačku. My kali pieršy raz vychodzili na špacyr (vielmi jaho čakali!), ledź nie pabilisia, chto budzie iści z kalaskaj (uśmichajecca). Kacili jaje ŭdvuch. Jon ustavaŭ rankam, kab pakarmić dačku, razmaŭlaŭ ź joj».
«Paśla 12 hod razam razryŭ dla nas abaich byŭ balučy»
Za miesiac za trahiedyi Karyna i Raman rasstalisia, na hety raz kančatkova. Karynu pužali jaho pierapady nastroju.
«Ja ź im rasstałasia nie dziela kahości inšaha. Tut pytańnie tolki ŭ nas traich — mnie, Łahierdzie i Romie.
Ščyra, apošnim časam ja jaho bajałasia. Ja jamu tak i kazała: nie viedaju, na što ty zdolny. Ja razumieła, što heta nie žyćcio — ty zadychaješsia ŭ adnosinach. Źjaviłasia kuča ahresii, pahroz, šmat niedaskazanaściaŭ. Ale ja bajałasia za siabie — nie za dačku. Kali b u mianie choć na 1% byli sumnieńni ŭ jaho staŭleńni da jaje, ja b nikoli ŭ žyćci ich adnych nie pakinuła.
My praciahvali žyć na zdymnaj kvatery. Roma svaje rečy nie zabiraŭ, pieryjadyčna sychodziŭ. Dzień my narmalna razmaŭlali, na nastupny mnie prylatali pretenzii ŭ duchu «pazbaŭlaješ dzicia siamji, usio žyćcio mnie sapsavała». Ja prapanoŭvała chadzić da siamiejnaha psichołaha. «Što za hłupstva, ni ŭ jakim razie», — takaja była reakcyja. Paśla 12 hod hety razryŭ dla nas abaich byŭ balučy, škvał emocyj.
My damovilisia, što budziem ź dziciom siadzieć pa čarzie praź dzień. Uviečary pierad trahiedyjaj ja źjechała za horad. My pasvarylisia, ale ničoha niezvyčajnaha ŭ hetym nie było. A 9-j ranicy Roma dasłaŭ mnie fatahrafiju Łahierty i jorka Revy, usio ź imi było dobra. A potym pačalisia abrazy, jon piarścionak zmyŭ va ŭnitaz. Ja pišu: «Roma, što adbyvajecca? Ty ŭsio adno jaje tata, heta nikudy nie dzieniecca». U adkaz: «Ja tolki ciapier zrazumieŭ, jakaja ty biessardečnaja. Chutka daviedaješsia». I smajlik. Adzinaje, ad čaho mianie skałanuła, — toj apošni skaz. Ja jedu z-za horada ŭ Minsk — i tut mnie telefanuje milicyja, susiedzi, haspadynia kvatery, i pačynajecca piekła.
Heta piekła — kali ty chavaješ svajo 8-miesiačnaje dzicia, vybiraješ pomnik. Kali razumieješ, što sił niama. Ty za niešta biarešsia i dumaješ: a navošta heta treba? Ničoha nie maje sensu. Tolki kali ty štości dla jaje možaš zrabić — pajechać na mohiłki, kupić cacki. Byŭ vielmi ciažki kastryčnik. 9-ha mnie 30, 17-ha — dačce hodzik. Moh by być.
Niemahčyma było hladzieć na inšych dziaciej. Niemahčyma było vychodzić z domu, ustavać z łožka, elemientarnyja rečy rabić — zadychaješsia, pačynajucca paničnyja ataki. Ja dahetul nie mahu raspramić plečy, u mianie jak niešta zacisnułasia ŭnutry.
Roma nijakaj zapiski nie pakinuŭ. Mamie jon navat nie kazaŭ, što my rasstalisia, kab nie chvalavałasia lišni raz.
Ja zachodziła ŭ tuju kvateru — kab pachavać dzicia, mnie patrebna było paśviedčańnie ab naradžeńni. Majho tam nie zastałosia ničoha — Roma ŭsio spaliŭ u vannaj: adzieńnie, abutak, sumki. Navat zanačku. Rečy dački jon nie čapaŭ. Tam usia kvatera było ŭ kurodymie. Choć ja hetu kvateru nadzvyčaj lubiła, stvarała tam utulnaść, u joj adčuvałasia stolki złości, što prosta niemahčyma było tam znachodzicca. Paśla zdareńnia ja tam užo nie žyła».
«Ź piaci psichaterapieŭtaŭ sa mnoj pahadziłasia pracavać dva»
Karyna ŭspaminaje, što paśla toj trahiedyi ŭ jaje bok prylacieła šmat brudu.
«U kamientarach pisali, što ja kidała dzicia, sychodziła ŭ zahuły. Maŭlaŭ, čamu mianie nie było toj ranicaj doma? Mnie navat blizkija Romy kazali, što ja jaho daviała. U jaho baćka zastreliŭsia try hady tamu. Mama vinić mianie ŭ śmierci Romy. Ja jak žančyna jaje razumieju, dumała, što my razam zmožam z hetym zmahacca. Pieršy čas mnie taksama chaciełasia razarvać usich, paśla ja ŭzvažyła i zrazumieła, što i jana straciła svajo dzicia. Plus z kim mnie jašče Romu abmiarkoŭvać? U mianie ŭsio žyćcio ź im źviazana, ja pastajanna zhadvaju jaho ŭ historyjach. Ja patelefanavała jaho mamie — ničoha z hetaha nie vyšła.
Naturalna, za hetyja 9 miesiacaŭ u mianie samaacenki nijakaj. Ja siabie raźlubiła. Mnie zdavałasia, što ja ŭžo dastała ŭsich siabroŭ svaim nyćciom, što ja adna i nikomu nie patrebna. Ja siadzieła na padłozie, paliła carkoŭnyja śviečki, raŭła i prosta kryčała ŭ akno».
Jak spraŭlacca z takim bolem? Karyna i ciapier da kanca nie viedaje. Raić sprabavać usio, bo kamuści palohku pryniasie joha, a kamuści — viera ŭ mistyku.
«U pieršyja ž dni ja pačała pierapisvacca ź dziaŭčatami z padobnymi historyjami. Z adnoj my abmiarkoŭvali, jak pakončyć z saboj. U mianie pastajanna byli takija dumki. Dzion, kali ja adčuvała siabie ščaślivaj, nie było. Ja nie viedaju, jak ja žyvaja dahetul. Heta, napeŭna, zasłuha siabrovak, jakija nie adychodzili ad mianie ni na krok, bajalisia pakinuć mianie adnu.
Ja pahadžałasia na lubyja sustrečy. Mianie adna siabroŭka vadziła pa teatrach. Ja nie pamiataju nivodnaha śpiektakla, ale ja razumieła, što mnie treba nafarbavacca, vyjści, i jašče adzin dzień moj projdzie. Niechta ŭ Makdonalds vyciahvaŭ, niechta da siabie ŭ hości zabiraŭ.
Vielmi składana było znajści psichaterapieŭta. Mnie skinuli piać numaroŭ telefona. Z hetych piaci sa mnoj pahadzilisia pracavać dvoje. Astatnija admovilisia: z takimi stratami my nie pracujem. Ja pryjšła da psichaterapieŭtki: jana dobraja, ale vyhavaryvać mnie było niečaha. Ja chacieła adnaho — kab maja dačka była sa mnoj. Byli razy, što ja prosta płakała. Ale hetyja vizity byli karysnyja, bo ja vychodziła z domu.
Tut zadziejničaješ usio — babki, ekstrasensy. Samaje hałoŭnaje, što chočacca ŭ hetyja momanty, — choć niejak znajści svajo dzicia. Mistyka nie mistyka, ale heta šans viedać, što tvajo dzicia z taboj i ź im ŭsio dobra. Bieź viery nie pražyvieš. Jak kazała adna dziaŭčyna: ja pračynajusia i kažu sabie, što ciapier na adzin dzień bližej da svajho syna. Bo ŭsie mamy pišuć pra toje, što nielha skončyć žyćcio samahubstvam, inakš nie sustreniešsia sa svaim dziciem.
Kaniečnie, kali tabie kažuć, što dačka vierniecca niejkim čynam, heta dapamahaje. Ja zrabiła tatuiroŭku ź jaje imiem na ramieńnicy — chadžu, dakranajusia da jaje. Bo heta kavałačak mianie.
Tut realna treba sprabavać usio. Ale asnoŭnaje — prysutnaść. Kali pytajucca, čym dapamahčy, — prosta pryjedźcie i budźcie pobač. Abdymicie, vaźmicie za ruku.
Ciapier knižki ratujuć. Ja pračytała taŭścienny «Šantaram» i pierajšła na knihi pa psichałohii. «Što možna zrabić, kali zrabić užo ničoha nielha» Ałavierdavaj, «Kali ŭsio razburajecca» Čodran, «Pačynańni, jakija pierapynilisia» (pra vylačeńnie strat, źviazanych ź dzietanaradžeńniem). Jany paŭpłyvali na maje dumki, padkazali, jak treba dziejničać. Hladžu roznyja dakumientałki pra zabojstvy, detektyvy. Pračynajusia i adrazu ŭklučaju, bo kali cišynia — strašna.
Ja zaŭsiody z saboj našu kaŭpačok ad lubimaj soski dačuški. Sama soska na mohiłkach. Pakinuła doma paru našych lubimych kambiniezonaŭ dla snu, niekalki sukienak, kalasku, abutak, jaki dla jaje byŭ padrychtavany — jana jašče ničoha ź jaho nie paśpieła panasić. Spačatku chacieła ŭsio zachavać, ale praz paŭhoda adviezła častku rečaŭ u dom miłasernaści».
«Ja razumieju, što mahu być prykładam — niachaj i ŭnutry ja ŭsia razarvana-raźbita»
Ideja pa padtrymcy žančyn, jakija stracili svaich dziaciej, u Karyny źjaviłasia paśla razmoŭ ź dziaŭčatami, što pieražyli padobnyja trahiedyi. Z prajektam «Vyžyć» jana padałasia na konkurs Social Weekend.
«Termin «biadujučyja baćki» jość u mnohich psichałahičnych knihach. Kali zasnoŭvacca na amierykanskaj madeli, tam jość kalektyŭ vałancioraŭ — heta ludzi, jakija pieražyli niešta padobnaje i prajšli kurs pa akazańni dapamohi. Ty možaš im pazvanić, jany pryjduć da ciabie dadomu i prosta buduć siadzieć pobač. Levyja ludzi stanoviacca blizkimi ŭ takija momanty. U mianie ŭžo sabrałasia kamanda — jurysty, psichołahi, koŭčy.
Važnyja hrupy padtrymki: ja viedaju, jak hetaha budzieš čakać — miesca, kuda ty prychodziš i ciabie ŭsie razumiejuć. Mnie pisali mamy, u jakich trahiedyja 20 hadoŭ tamu adbyłasia, i im takaja padtrymka patrebna dahetul», — dzielicca dziaŭčyna. Post u instahramie, dzie Karyna raspaviała svaju historyju, imhnienna raźlacieŭsia.
Karyna pa sabie viedaje, jakija słovy prynosiać tolki bol i razdražnieńnie, a nie palohku.
«Nielha kazać: u ciabie jašče buduć dzieci, treba ŭziać siabie ŭ ruki. Niemahčyma — na ciabie nakatvaje depresija. Mnie siabroŭka telefanuje: chaču leta. A ja nie chaču leta, u mianie ŭ nosie toj pach, kali ja siadzieła ŭ chutkaj, a pobač lažała nakrytaje cieła dački. U Park pieramohi, dzie my časta hulali, ja nie mahu zachodzić.
Chaciełasia pačuć: «Ty małajčyna, ty vyžyła ŭ hetaj situacyi, toje, što ty adčuvaješ, narmalna».
U dalejšym Karyna płanuje pryciahvać uvahu i da inšych tem — staŭleńnie da žančyn u radzilniach, siamiejny hvałt, ludzi, čyje blizkija ździejśnili suicyd. Praz hramadskuju dziejnaść jana spadziajecca vyciahvać z varonki i samu siabie.
«Na pracu ja nie vychodziła — u luby momant možaš vypaści, — pryznajecca dziaŭčyna. — Ty byccam trymaješsia, a paśla ciabie vybivaje — i ŭsio. Plus kali pa majoj ekanamičnaj śpiecyjalnaści pracavać, heta žanočy kalektyŭ, va ŭsich siemji, spatkańni. A što ja? Ja niezaležny čałaviek, ale słuchać heta pakul vielmi baluča.
Ja zaviała sabie sabaku. Jork Rołtan — jon zanadta pryhožy, treba było niedarečnaje imia dać (uśmichajecca). Ja jaho ŭziała, bo razumieła, što tak mnie treba budzie pra kahości kłapacicca — karmić, vyvodzić na vulicu. Sprabuju da sabaki pryvyknuć. Kaniečnie, jon nie moža mnie zamianić usich blizkich.
Toje, što ja ciapier adkryłasia, heta najlepšaje majo rašeńnie. Ja realna ažyła, ja ŭśmichajusia. Takoj padtrymki nie adčuvała nikoli ŭ žyćci. Ja taju ad taho, što mnie ciapier pišuć, što stolki ludziej u mianie vierać.
Ja razumieju, što mahu być prykładam. Niachaj ja ŭnutry ŭsia razarvanaja-raźbitaja, ale kali možna pieražyć takuju trahiedyju… Niachaj bačać, što možna znajści sens žyćcia znoŭ. Dla mianie sensam stanie dapamoha. Mnie napisała rodnaja dziaŭčynki, jakuju źbili kala handlovaha centra «Zamak», i paśla zakryli pierachod. I maja historyja adyšła na zadni płan.
Ja nie bačyła dalejšaha žyćcia. Mnie ničoha nie treba biez dački, nie viedaju, jak možna pakachać kahości jašče. Ale ŭ płanie prajekta ja zaharajusia. Ja za žančyn. Z našym mientalitetam, dzie «aby muž byŭ, a jaki niavažna», nie ŭsio ŭ paradku. Pavinna być raŭnapraŭje, pavaha ŭ siamji, kali hetaha niama — sychodźcie. Biez fanatyzmu, ale chaču, kab žančyny ŭ hetaj krainie byli ščaślivyja. Bo zanadta šmat bolu».
Kamientary