Narodny artyst Biełarusi, viadomy kampazitar Eduard Chanok vyrašyŭ nie padavać u sud na Jadvihu Papłaŭskuju i Anatola Jarmolenku.
— Nijakich sudoŭ nie budzie! — ćviorda skazaŭ Eduard Siamionavič «Biełaruskamu partyzanu». — Ja jakraz siońnia sustrakaŭsia z advakatam i jon patłumačyŭ, što našy sudy jašče prosta nie hatovyja razhladać padobnyja spravy. Jak hramadzianin Rasii ja moh by źviarnucca ŭ rasijski sud, ale, jak patłumačyŭ mnie advakat, pazovy prymajuć pa miescy žycharstva adkazčyka.
Usia hetaja situacyja i kamientary niekatorych artystaŭ vielmi nahadvajuć mnie skandał z ružovaj koftačkaj i Filipam Kirkoravym. Sutnaść prostaja: ludzi, nabirajučy papularnaść, pačynajuć chamić i pracavać na publiku, jak ciapier heta robić spadarynia Papłaŭskaja.
Nie ja vinavaty ŭ tym, što zdaryłasia. Jana sama sabie pierakryła kisłarod. Kali b jana prapanavała jašče raz spakojna, bieź isteryk abmierkavać hetuju situacyju, ja ŭpeŭnieny, što my vypili by pa filižancy harbaty i znajšli b ahulnuju movu. A toje, što adbyvajecca siońnia …
Adnym słovam, u sud ja dakładna nie pajdu. Ale zabaronu na vykarystańnie svajoj muzyki nie zdymaju. A buduć parušać - budziem raźbiracca.
Mnohija paprakajuć mianie, što, maŭlaŭ, ja zadumaŭ uvieś hety skandał z-za hrošaj. Ale ja davoli zabiaśpiečany čałaviek. I kali b artysty mnie zapłacili niejkija hrošy, to ja nie prysvoiŭ b ich sabie, a pieraličyŭ by dzieciam, chvorym na ankałohiju. Pytańnie było nie ŭ hrašach.
Ja rady, što padniaŭ pytańnie z parušeńniem maich aŭtarskich pravoŭ, što jano vyklikała vializny rezanans. Mnohija artysty telefanujuć i padtrymlivajuć mianie. Spadziajusia, heta dapamoža ŭdaskanalić naša zakanadaŭstva ŭ hetaj śfiery.
Kamientary