Pra Jaŭhieniju Janiščyc, pra zahadku jaje sychodu piša na Bellit.info Mikoła Asaviec.
Badaj što, u maim dziacinstvie heta była pieršaja iracyjanalnaja zabarona, zabarona žorstkaja, pierastupić jakuju było nielha. Usiakija inšyja zabarony tłumačylisia lohka, dyktavalisia stasunkami z susiedziami i navučali roznamu: bieražlivaści, akuratnaści, ciarpieńniu, biaśpiecy. Ale čamu nielha było z samarobnych chvackich rahatak stralać u łastavak — my nie viedali. «Možna» — pa vierabjach i navat špakach uletku, pa varonach dy hałkach, pa sarokach. Pa łastaŭkach — nielha. Ech, a takaja ž pryvabnaja mišeń! Prosta ŭ tvaim dvary ŭsiaducca na drot, da jakoha pryviazvaŭ baćka elektryčny kabiel da svajoj majsterni, siadziać amal nieruchoma, tolki ciŭkajuć. Nie bajacca ludziej, hniozdy adkryta robiać…
Davierlivyja.
Imklivyja.
Pryhožyja.
Zahadkavyja.
Mabyć, i paet Nił Hilevič vyras u tym asiarodździ, dzie łastaŭka była asablivaj ptuškaj, i zusim niezdarma «achryściŭ» Jaŭhieniju Janiščyc proźviščam «paleskaja łastaŭka». Paet nasamreč ličyŭ Janiščyc amal za dačku. Svaju adnu knihu jon padpiša: «Darahoj Ženi Janiščyc». Nił Symonavič chiba nie abahaŭlaŭ Janiščyc, voś jaho jašče adzin darčy nadpis: «Tavaryš Ženia! Taja draŭlanaja kładačka, na jakoj ja ŭbačyŭ Vas u dalokim 1965, akazałasia kapitanskim mościkam vialikaha karabla biełaruskaj paezii. Tak trymać! Ź niaźmiennym zachapleńniem Nił Hilevič».
Jana jak jość
Jana nie pryjšła, jana ŭvarvałasia ŭ biełaruskuju paeziju imklivym palotam davierlivaj ptuški. Uraźlivaja i ŭražlivaja. Jaje maci, Maryja Andrejeŭna, uspaminała: «Ženia vielmi ranimaja. Mahła z-za «dvojki» prapłakać ceły dzień». Pra ranimaść dušy i ŭraźlivaść Janiščyc pisaŭ i Alaksiej Dudaraŭ: «Jana vielmi baluča ŭsio ŭsprymała, navat drobiazi. Mahła płakać z pryčyny, što niejki piśmieńnik nie pavitaŭsia». Barys Sačanka, jaki byŭ vielmi blizki da paetki, i ŭ jakim jana bačyła kłapatlivaha starejšaha siabra, u svaich uspaminach zhadvaje: «Nieadnojčy, kali źbiralisia razam (žančyny), Ženia pakidała ich kampaniju sa ślazami.
— Barys Ivanavič, — kazała jana mnie ŭ takija chviliny, — za što mianie tak nienavidziać?»
Mabyć, takoj jana i pavinna była być, adpaviadajučy svajoj źniešnaści. Tamara Aŭsiańnikava, piśmieńnica, daśledčyca, pisała: «Ženia, ci Žorž, jak my jaje nazyvali, była nievialikaha rostu, ščupleńkaja, z udumlivymi zialona-karymi vačyma, saramlivaj uśmieškaj, ź jamačkami na ščokach. Asablivuju pryvabnaść i žanockaść prydavali joj vałasy: jak pušča, jak travy. Pryčosku Ženia nasiła zaŭsiody pyšnuju, tolki paźniej, u bolš stałym uzroście, časam hładka začesvała ich. Mnie zapomniłasia lohkaja Ženina pachodka. Jana nie išła — lacieła, niby nie kranałasia ziamli. I pyšnaja pryčoska ad imklivaści ruchu i sustrečnaha vietru to padymałasia, to apuskałasia z taktam kožnaha kroku».
Pra Jaŭhieniju Janiščyc napisanyja mnohija dziasiatki artykułaŭ, sabranyja ŭspaminy socień ludziej. Zdavałasia b, ničoha ŭ jejnym žyćci nie zastałosia pa-za ŭvahaj, usio vykładziena na raŭniutki bieły stoł — hladzi, znajomsia, vyvučaj. I tym nie mienš — zastajecca zahadka. I najpierš, kaniešnie, jana źviazana sa śmierciu paetki.
Prašu vašaha dazvołu, šanoŭnyja čytačy, pabyć u adnym-dvuch momantach hetaha artykuła biazdušna-cyničnym. Liču, tak treba. Tamu što nielha zamoŭčvać peŭnyja akaličnaści. I adnačasova prašu prabačeńnia, kali moj cynizm vykliča ŭ niekaha abureńnie.
Pra mistyčnaje
Paŭtarusia, žyćcio Jaŭhienii Janiščyc vyvučana, sychodziačy z roznych «mietodaŭ». Kaniešnie, našamu pahanska-chryścijanskamu narodu nijak nie abyścisia bieź mistyčnaha. I mistyčnaha, ličać ludzi, vakoł i ŭ samim žyćci Janiščyc chapaje. Voś niekatoryja momanty:
- u pryžyćciovych zbornikach paezii paetki było apublikavana 666 vieršaŭ;
- dom, z akna jakoha ŭpała na ziamlu Jaŭhienija Janiščyc, byŭ pabudavany na mohiłkach, a na hetych mohiłkach była pachavanaja ŭ svoj čas Maryna Mnišak;
- u kvatery na pieršym paviersie doma na Uljanaŭskaj raniej žyła aktrysa Łarysa Horcava, jakaja paźniej uvasobiła postać Janiščyc u śpiektakli;
- trojčy paetka ŭ svaim žyćci znachodziłasia na vałasok ad śmierci. Pra pieršy raz apaviadała maci paetki: «Jość tam vir (na Jasieldzie). Miesca hłybokaje. Voś chłopcy, chto starejšy, u hety vir nyrca davali, a potym vypłyvali. Małych tudy nie puskali. Mahło zakrucić. Što Ženiu da hetaha viru šturchanuła, nichto nie viedaje. Jana skazała chłopcam: «Dumajecie, što tolki vy adny takija śmiełyja. Ja taksama mahu». Chłopcy pačali śmiajacca, a jana razahnałasia pa bierazie — i boŭć u vir. Nu, i vypłyć sama nie zmahła». Padletki jaje vyciahnuli, adkačali. Kali prybiehła maci, niechta ź ich zaznačyŭ: «Ciotka Maryja, jana maŭčyć, jak na tym śviecie pabyvała». Druhi raz nadaryŭsia ŭ 1964 na voziery. Jaŭhienija była ŭznaharodžana pucioŭkaj u dom adpačynku «Narač» za pieramohu ŭ litaraturnym konkursie. I na voziery stała raptoŭna tanuć. Uratavaŭ jaje Anatol Hračanikaŭ. Nu i treci viadomy ŭsim vypadak — u Mahilovie jana ledź nie zahinuła pad kołami «chutkaj», pierachodziačy darohu. Sam fakt patraplańnia pad koły niekamu padajecca zahadkavym: byccam Janiščyc pierachodziła darohu, a potym niečakana raźviarnułasia i kročyła nazad — prosta pad koły;
- padčas viasiella ŭ rodnaj vioscy maładyja pasadzili dva dreŭcy. Adna ź biarozak chutka zasochła.
Pakiniem mistyku tym, chto joj cikavicca, nie admaŭlajučy ŭ pravie isnavać mistyčnamu ŭ našym žyćci.
Pra intymnaje
Niejak zaŭvažyli, što ŭ nas słova «intymnaje» nabyło sens skrajni, a jano aznačaje siamiejnaje, blizkaje, davierlivaje, pryvatnaje. Mnie chočacca kazać pra asabistyja stasunki Jaŭhienii Janiščyc jak mienavita pra intymnyja, bo heta, na maju dumku, tolki padkreślić krochkaść i datklivaść jaje dušy.
Adnosiny paetki ź Siarhiejem Paniźnikam znoŭ ža daśledavanyja vielmi dobra da momantu adjezdu žonki i muža za miažu. Nadrukavana epistalarnaja častka spadčyny — listy Jaŭhienii da chłopca, žanicha, muža… Ich lha znajści, jany vielmi kranalnyja, ramantyčnyja i čystyja. Ale što zdaryłasia dalej? Čamu nie skłałasia siamiejnaje žyćcio? Adkaz: «nie skłałasia», u bolšaści ŭspaminaŭ. Što ž, davajcie pasprabujem zirnuć hłybiej. Nie na adnosiny, a na abstaviny, u jakija trapiła maładaja siamja.
Viasielle, šumnaje, sapraŭdy — viasielle dla ŭsich u sensie śviatła i viesiałości. Ažno centralnaja hazieta litarataraŭ paviedamlaje takuju navinu i daje zdymak maładych. «Ich viasielle było padziejaj śvieckaj chroniki, heta nie było charakterna dla taho času», — tak kaža pra viasielle Aksana Biaźlepkina-Čarniakievič, litaraturaznaŭca. A śviedki kažuć jašče pra toje, što paetka litaralna śviaciłasia ščaściem…
Paśla siamja źjazdžaje ŭ Čechasłavikiju — u 1971 hodzie. Muž Janiščyc, Siarhiej Paniźnik na hety čas — čałaviek sa zvańniem i pasadaj. Jon — vajenny karespandent, skončyŭ fakultet žurnalistyki Lvoŭskaha vyšejšaha vajenna-palityčnaha vučylišča i patrapiŭ u Čechasłavikiju jašče da šlubu ź Jaŭhienijaj.
I voś ad hetaha momantu — niby čornaja dzirka ŭ bijahrafii paetki, ažno da momantu razvodu, kali mierkavać pa apublikavanych uspaminach. Što ž było ŭ toj kropcy sinhularnaści?
Tam, u Prazie, paetka nidzie nie pracavała — znajomiłasia z horadam, novym žyćciom. Praz kolki miesiacaŭ maładaja siamja daviedvajecca, što ŭ ich narodzicca dzicia. Ciažarnaja Jaŭhienija viartajecca na radzimu. Naradziŭsia synok. Kali jon padros, Jaŭhienija Janiščyc jedzie da muža. Heta byŭ 1973 hod. Ale tam paetka pačuvajecca vielmi drenna. Vieršy amal nie pišucca — dzicia i pobyt skradvajuć čas i natchnieńnie. I čužyna… Muž, Siarhiej Paniźnik, źviartajecca da kamandavańnia z prośbaj ab pieravodzie ŭ Minsk. Prośbu zadavalniajuć. Ale ŭ Minsku pačalisia prablemy, i prablemy surjoznyja.
Sprava ŭ tym, što siamja pryviezła z saboj piać załatych maniet, jakija ŭ Prazie atrymali ŭ padarunak. Na toj čas heta było faktyčna złačynstvam. Siarhieja Paniźnika vyklikajuć na dopyty. Urešcie jaho vyklučajuć z partyi, pazbaŭlajuć zvańnia, zdymajuć pahony. Bałazie, pakidajuć za im atrymanuju raniej słužbovuju kvateru. Ale mužčyna, pa sutnaści, hublaje ŭsio.
Siabroŭka Jaŭhienii Janiščyc, paetka Raisa Baravikova, nieadnarazova ŭ svaich uspaminach i intervju padkreślivała, što dla takoj žančyny, jak Jaŭhienija Janiščyc, mocny mužčyna pobač — jaje sapraŭdnaja apora, jaje ratavańnie, jaje tył i adchłańnie. Kaniešnie, na toj čas Siarhiej Paniźnik nie moh być takim, bo jamu samomu nieabchodnyja byli padtrymka i kłopat.
Dadałosia i toje, što ŭ 1974 hodzie vyjšła druhaja kniha paezii paetki — «Dzień viečarovy». Ad Janiščyc čakali novaha, śviežaha słova, raźvićcia jaje talentu, jaskravaści — a hetamu adpaviadali tolki asobnyja vieršy. Litaraturny krytyk Varlen Biečyk nazvaŭ hetu knihu Janiščyc «cikavaj i talenavitaj», ale vykazaŭ dumku, što knizie nie staje «…arhaničnaha suładździa: to farsiravałasia forma, to śpieŭ nie dasiahaŭ hłybiń, niepasrednaść źnikała, a hłybinia nie davałasia».
A była ž krytyka kudy bolš złaślivaja, navat złaradnaja… Jaŭhienija Janiščyc, dla jakoj ciopłyja i dobryja słovy pra jaje vieršy tak mnoha značyli, kaniešnie, pieražyvała vielmi składanyja časy. «Kali aŭtar piša pra svoj bol (a ŭ druhoj knizie Jaŭhienija Janiščyc pisała mienavita pra svajo, asabistaje), vynosić hety bol na ahlad, a paśla krytyki pačynajuć tykać palcami ŭ tvaju ranu, to heta ŭdvaja baluča», — kaža Aksana Biaźlepkina-Čarniakievič. I ź joj nielha nie pahadzicca.
Pry takich abstavinach razład u siamji byŭ niepaźbiežny. Jon narastaŭ i jon zdaryŭsia. Na maju dumku, nielha vinavacić tut choć niekaha. Takija siemji, na asnovie čyściutkaha ramantyčnaha kachańnia, stvarajucca dla ščaślivaha, bieskłapotnaha, tvorčaha žyćcia. Jany nie mohuć vytrymać žyćciovych składanych pierturbacyj. A tut była sapraŭdnaja trahiedyja, i dapamahčy nie było kamu. Siarhiej Paniźnik apynuŭsia ŭ śpisie niadobranadziejnych, u jaho litaralna nie zastałosia siabroŭ. Asiarodak žonki paŭpłyvać na jahonyja spravy nie moh.
U 1976 hodzie Jaŭhienija Janiščyc zabrała syna i syšła ad muža.
Jaje biaruć na pracu litkansultantam u centralnuju hazietu. Vialikuju dapamohu atrymała paetka ad Barysa Sačanki — jon mocna parupiŭsia, kab uładkavać jaje byt. U 1977 hodzie Jaŭhienija Janiščyc atrymała tuju samuju paŭpadvalnuju kvateru na Uljanaŭskaj. Adzin momant: jana sama vybrała žytło ź niekalkich joj prapanavanych. Mo tamu, što kvatera była choć i zmročnaja, ale ž prastornaja.
I jašče paru słoŭ pra intymnaje. Jaŭhienija Janiščyc nikomu nikoli nie kazała ab pryčynie i abstavinach svajho razryvu ź Siarhiejem Paniźnikam. Ale jana praciahvała kachać — heta dobra bačyli jak kalažanki, heta hučała ŭ vieršach. Litaraturaznaŭca Viačasłaŭ Rahojša ŭspaminaŭ: «Viedaju, što nie jon byŭ inicyjataram razvodu… Moža, jon i vinavaty. Ale razvod inicyjavała jana. Navat syna pierapisała z proźvišča Paniźnik na Janiščyc. Ale prajšoŭ čas, ja bačyŭ jaje sumnuju. Časam, jana jak by miž inšym pytałasia, jak tam Siarhiej…»
I jašče. Pa mierkavańni adnoj ź blizkich siabrovak Jaŭhienii Janiščyc, paetka mahła b lohka ŭładkavać svajo asabistaje žyćcio. Ale zastałasia adna. Zrešty, nie adna — z synam i paezijaj.
Luboŭ i nieluboŭ
Pomnicie, vyšej z uspaminaŭ Barysa Sačanki ŭsklik-rospač paetki: «Za što mianie tak nienavidziać?»
Ci sapraŭdy byli padstavy ŭ paetki adčuvać nianaviść? Zajzdraść — tak, jaje nie mahło nie być, bo ž heta naša nacyjanalnaja rysa ŭ asiarodku tvorčaj intelihiencyi. Ale nianaviść? Ci byŭ niechta, chto pa-sapraŭdnamu žadaŭ joj złoha?
1968 hod. Va ŭniviersitecie źbirajucca podpisy za vykładańnie na biełaruskaj movie. Viedajem z historyi, čym heta skončyłasia: vyklučeńniem kolkich studentaŭ, u tym liku Alesia Razanava. I voś siarod studentaŭ pajšła hulać čutka: Jaŭhienija Janiščyc nie pastaviła svajho podpisu, admoviłasia. Kamu heta było patrebna, chto stajaŭ za paklopam? Bo ž kali praz 50 hadoŭ, u 2018 hodzie raskrylisia archivy, podpis Janiščyc pad tym listom znajšoŭsia…
Na vieršy Janiščyc było napisana niamała parodyj. Časam i vielmi kplivych. Adna ź ich, aŭtaram jakoj byŭ Hieorhij Jurčanka, mieła dla paetki asablivaje značeńnie. Parodyja była napisana na vierš «Niepryručanaja ptuška», tak, darečy, nazyvali Jaŭhieniju ŭ asiarodku studentaŭ, i svoj pieršy zbornik paetka chacieła vydać pad takim zahałoŭkam. Ale… źjaŭlajecca parodyja, pieršy zbornik vychodzić pad nazvaj «Śniežnyja hramnicy». Dy paradyst nie spyniajecca — jon čytaje svaju parodyju na viasielli Jaŭhienii i Siarhieja Paniźnika. Jaŭhienija tady, pa śviedkach siabrovak, ledź strymałasia.
Pryviadu ŭryvak z knihi Anatola Kazłoviča «Biełorusy mieždu niebom i ziemlej», pakinu biez kamientaryjaŭ. Stupień źjedlivaj nianaviści acanicie sami: ««Pisatieli, nahraždionnyje posieŝienijem OON, po vozvraŝienii sočiniali očierki o stranie «žiołtoho d́javoła». Podčiniajaś vyjezdnomu instruktažu, avtory otklučali v siebie zrienije, słuch, um. Vłastvovali hordosť, čvanstvo, nieviežiestvo. Amierikanskij stichotvornyj cikł Janiščic nie był isklučienijem. V Amierikie Žienia uvidieła «zołoto i tlen», a vmiesto čiełovieka — «Kaina kak fienomien prohrieśsivnych pieriemien». Amierikanskije stichi Žienia vklučiła v knihu «Para lubovi i žalu» (1983), za niejo połučiła Hospriemiju BSSR. Sovietskij patriotizm połučił dostojnuju ocienku farisiejskoho hosudarstva. Poj, Žienia, dalšie…»
Jašče adzin vypadak z žyćcia našaj łastaŭki. U 1983 hodzie, kali pamirała apalnaja paetka Łarysa Hienijuš, Jaŭhienija Janiščyc vypraviłasia z synam u balnicu naviedać jaje. Ale Hienijuš nie pryniała Janiščyc. Danuta Bičel u svaim ese «Tam byli drevy, śniahi i viatry» tłumačyła: «Łarysa admoviła ad načnoha čuvańnia Ženi Janiščyc, tamu što Ženia jeździła z savieckaj delehacyjaj na siesiju AAN». Pa ščyraści, ja nie mahu zrazumieć hety ŭčynak starejšaj paetki… Chiba była miž imi roźnica? Chiba nie abiedźvie tvaryli ŭ tym asiarodku, u jakim musili žyć? Chiba nie abiedźvie apiavali Biełaruś i žančynu?
Dalej… Jaŭhieniju Janiščyc vyłučajuć na atrymańnie Dziaržaŭnaj premii. Dla jaje samoj heta była poŭnaja niečakanaść. Mikoła Miatlicki zhadvaŭ, što ŭ momant ahučvańnia prapanovy jana, darosłaja žančyna, pieraŭtvaryłasia ŭ razhublenuju školnicu. Ale — hałasavańnie prajšło, usio jak maje być. I tut pastupaje skarha, za joj druhaja: usio było niapravilna, vyłučeńnie Janiščyc — pamyłkovaje, biespadstaŭnaje. Čarhovy raz źbirajecca pasiadžeńnie dziela abmierkavańnia. I tut paetka čuje pra siabie z vusnaŭ blizkaha čałavieka balučyja, kryŭdnyja, źnievažalnyja słovy. Jaŭhienija Janiščyc sychodzić da pačatku hałasavańnia, nie vytrymlivaje. Ale ŭsio adbyvajecca na jaje karyść, u 1986 hodzie jana atrymlivaje dziaržaŭnuju premiju.
Chto pisaŭ skarhu? Chto byŭ suprać? Maŭčyć historyja, maŭčać śviedki. Adno viadoma: paśla taho, jak Ženia atrymała Dziaržaŭnuju premiju BSSR imia Janki Kupały, u jaje raptam razładziłasia całkam siabroŭstva z paetkaj i piśmieńnicaj Taisaj Bondar.
Mistyka i realnaść apošniaha dnia
Paetka Raisa Baravikova, blizkaja siabroŭka Jaŭhienii Janiščyc, uspaminała: «Ja nikoli nie zabudu dzień napiaredadni jaje hibieli. Heta byŭ čaćvier, 24 listapada. Ja zabiehła da Ženi na pracu, kab pavinšavać jaje z byłym jubilejem. Siabroŭka siadzieła za svaim rabočym stałom. Niepadaloku, na padvakońni, lažali čyrvonyja kvietki. «Heta mianie pavinšavaŭ Mikoła Miatlicki», — niejak sumna pramoviła Ženia. Na maju dumku — heta byŭ časovy nadryŭ, momant depresii. Za ŭsioj hetaj trahiedyjaj nijakich asablivych katastrof nie stajała…»
Z druhoha boku, tyja, chto vierać u samahubstva paetki, kažuć pra pastupovaje nakapleńnie žyćciovych dram, pra nievynosny hruz prablem, stamleńnie. Zhadvajuć pajezdku ŭ AAN. A jašče pajezdka ŭ Chielsinki, dzie znoŭ niepryjemnaści, pravakacyi. Jana časta płakała, skardziłasia: «Kolki ž možna mianie praviarać?»
Jašče z uspaminaŭ Raisy Baravikovaj: «Nu, što ŭ ciabie takoje zdaryłasia, ty sama nie svaja? — pytajusia. — Čaho raptam usio kinuła-rynuła i pajechała da maci? — i toje, što pačuła ad Ženi, da hetaha času — zahadka…
— Mnie prysłali rekvijem, razumieješ? Niechta vielmi choča, kab ja pajšła z žyćcia… Nikomu nikoli nie vier, prosta pišy svaje liryčnyja vieršy, my ž zaraz raźvitvajemsia, a nie prosta razmaŭlajem… Mnie nie chočacca žyć.
— Ženia, što ty takoje kažaš? Jaki rekvijem?
— Zvyčajny… Niechta prysłaŭ mnie rekvijem!
I jak ja ni dapytvałasia, Ženia tak i nie patłumačyła, što heta takoje było!»
Sapraŭdy, hučyć złaviesna. Naściarožvaje.
I razam z tym. Nazaŭtra jaje nie stanie, a na samim bałkonie — budzie visieć pamytaja bializna.
Jaŭhienija Janiščyc zajmałasia samaj budzionnaj, samaj žanočaj spravaj — myła bializnu. Čamu hety fakt nie prymušaje nas zadumacca: chiba ŭ takija momanty, śvietła-žyćciovyja, žančyny dumajuć pra samahubstva?
Ci byli inšyja padstavy
Piśmieńnica Valancina Koŭtun raskazvaje pra svaju apošniuju razmovu z paetkaj: «Jakraz napiaredadni taho dnia, kali jaje nie stała, my damovilisia sustrecca ŭviečary. I ŭ toj ža dzień niečakana mnie byŭ zvanok ź Lidy, z redakcyi haziety, što jany znajšli mašynu, jakaja paviazie mianie pa ściažynach Ałaizy Paškievič (Ciotki). Ja patelefanavała Ženi i paprasiła prabačeńnia, što nie zmahu ŭviečary pryjści. Ženia vielmi zasumavała, što naša sustreča nie adbudziecca, skazała, što i kačku ŭžo zhatavała. Ale dadała, kab ja, jak tolki zaŭtra viarnusia, adrazu patelefanavała joj. Voś takaja była naša apošniaja telefonnaja razmova, ź jakoj ništo nie pradkazvała Ženinaj pahibieli».
Tamara Aŭsiańnikava zhadvaje pra cikavaje: «Dzień prajšoŭ, i noč na zychodzie. U tuju noč my imknulisia zrazumieć los Majakoŭskaha i Jasienina. Samahubstva — heta siła ci słabaść. Da vysnovy my nie pryjšli. To nam zdavałasia, što heta słabaść, i Ženia pryvodziła słovy M. Astroŭskaha: «Umiej žiť i tohda, kohda žizń stanovitsia nievynosimoj…» Potym piarečyli sabie. Jasna było adno: Ženia suprać samahubstva. Ale dušeŭny stan siabroŭki mianie tryvožyŭ. «Ty za mianie nie chvalujsia. U mianie jość vyjście — vieršy. Kali b nie pisała, straciła b rozum», — supakojvała mianie Ženia».
Tym nie mienš, prychilniki viersii samahubstva kažuć pra stan depresii. Što padčas depresii niemahčyma patłumačyć łohikaj ci zdarovym sensam učynki čałavieka… Ale! Kali ja čuju «Jana stamiłasia ad žyćcia, zhubiła sens», dyk zaŭvažu: prabačcie, ale ž vy ŭ adzin hołas — usie! — kažacie, što žyćcio dla Jaŭhienii Janiščyc — jaje vieršy, paezija! I ŭ hety čas pačynajecca jakraz sapraŭdny tvorčy ŭzdym. Pa ŭspaminach Viačasłava Rahojšy: «Za niekalki miesiacaŭ da jaje zaŭčasnaj śmierci ja sustreŭ jaje na vulicy. Kaža: nie viedaju čamu, ale tak pajšli vieršy — nie paśpiavaju zapisvać».
Viersii
Havaryli pra nieaściarožnaść. Valancina Koŭtun była pierakananaja, što «nie abyšłosia biez uździejańnia źniešnich sił» — niešta jašče paspryjała takomu zychodu. Ale — tut znoŭ cynizm — viersija śmierci praź nieaściarožnaść nie była pryniataja ŭ hramadstvie. Nie było miesca dla lehiendy i mifa. U hetym kirunku i śledčyja orhany nie kapali — nie było sensu abciažarvać svaju spravu.
Vierniemsia znoŭ kryšačku nazad: siabroŭki paetki kazali, što jana mahła b lohka ŭładkavać svajo asabistaje žyćcio. Ale — «jana chacieła žyć z tym, chto budzie nie tolki jaje kachać, ale i budzie kachanym joj». Takim čynam, fakt zalacańnia niekaha z mužčyn da Janiščyc adprečvać nielha. I nikolki nie budzie nievierahodnym znachodžańnie takoha mužčyny jakraz 25 listapada ŭ kvatery Janiščyc. I dalej mahło zdarycca što zaŭhodna.
Treciaja viersija navat nie ahučvałasia, ale chavałasia ŭ šmatznačnym maŭčańni. Maŭlaŭ, časy nie tyja, dyj…
Ja kažu pra viersiju zmovy. Ci mahła Jaŭhienija Janiščyc stać achviaraj režymu, słužbaŭ dziaržaŭnaj biaśpieki? Nie, čuju ŭ adkaz. Jaŭhienija Janiščyc — vuń ža i Anatol Kazłovič piša, była na baku dziaržaŭnaj ideałohii.
Ale ci zastavałasia?
Davajcie zhadajem 1988 hod. Nie, navat spačatku 1987. Tady adbyvajecca pieršy mitynh u Kupałaŭskim parku, arhanizavany «Tutejšymi» i «Tałakoj». I tam hučyć usłych toje, pra što bolšaść nie viedała, a mienšaść maŭčała: pra rasstralanych paetaŭ — spoŭniłasia 50 hadoŭ z taho dnia trahiedyi biełaruskaj kultury i litaratury. Adnym z udzielnikaŭ taho mitynhu byŭ paet Anatol Sys.
Ci viedała raniej Janiščyc pra «noč rasstralanych paetaŭ»? Miarkuju, nie. Moža, jašče i pa toj pryčynie, što žyła ŭ paezii, adasoblena ad śvietu. Moža, i nie chacieła puskać u siabie tyja strašnyja viedy, jakimi raptam stali poŭnicca staronki haziet, pieradačy radyjo. Ale musiła. Pomnicie ž — u 1985 hodzie pačałasia «pierabudova» — i pakrysie, pakrysie, a potym by prarvała płacinu, i burnaja płyń paniesła da nas (adnošu siabie da tych samych ślapych sučaśnikaŭ) ildziny takoj praŭdy, jakaja skoŭvała strašnym choładam. Rujnavalisia idei i pierakanańni — i nie niekim, a nami samimi pad upłyvam tych faktaŭ.
Jaŭhienija Janiščyc, jakaja dobra źviedała ideałohiju i praktyku jaje ŭvasableńnia «znutry», kali dvojčy pabyvała za miažoj u kapitalistyčnych krainach, jakaja adčuvała za saboj nahlad, nie mahła nie pierahledzieć svajo staŭleńnie da histaryčnych padziej i ciapierašniaha času. Tym bolš — pomnim — jana była paetkaj z aholenaj skuraj. U piśmieńnika Adama Hłobusa jość apaviadańnie «Kryža-čałaviek» — jano pra Janiščyc, pra jaje strach, pra toj cisk, jaki na jaje akazvaŭsia špiehami.
…A potym nastupaje dzień 30 kastryčnika 1988 hoda. «Dziady», razhon i źbićcio ludziej. I znoŭ u pieršych šerahach — paety: Anatol Sys, Uładzimir Arłoŭ. Słova «Kurapaty», dziakujučy Zianonu Paźniaku, nabyło sens strašnaj trahiedyi Biełarusi, napoŭniłasia śmierciu i bolem, stała realnaj častkaj historyi.
Jak uspryniała heta ŭsio Jaŭhienija Janiščyc?
Na žal, pra heta nie zhadvajuć u svaich uspaminach byłyja siabroŭki Janiščyc. Moža, uspomniać ciapier?
U lubym vypadku, vietlivyja tavaryšy, budźcie peŭnyja, pytalisia ŭ paetki: a jak vy adnosiciesia da apošnich padziej u Minsku?
Ujavim…
U lubym razie, davajcie ŭjavim hipatetyčnaje: paetka stanovicca na bok demakratyčnaha ruchu, poruč z Sysom i Arłovym. Što aznačaje dla kamunistyčnaj partyi na toj momant taki jaje krok? Jana, imklivaja, krochkaja i niepachisnaja — heta ž biełaruskaja Žanna D'ark!
U tyja hady źjaviłasia ŭ ludziej cikavaść i da svaich prodkaŭ. I tut važnaje: dziady i babuli Jaŭhienii Janiščyc pa ŭsich jaje linijach paciarpieli ad kamunistaŭ. Niechta byŭ raskułačany, u niekaha adabrali chutar i majomaść. Prodki paetki nie byli hałotaj, jany pracavali na svajoj ziamli, jakoj mieli niamała. I ich kryŭdy mahli adkrycca Jaŭhienii Janiščyc zusim u inšym śviatle.
Ciapier zadadzim inšaje pytańnie: ci mahli ŭłady raźličvać na jaje ideałahičnuju niepachisnaść? Moj adkaz: nie. I najpierš tamu, što Janiščyc tonka adčuvała roźnicu miž dabrom i złom. Jak by jana ni chavałasia (kali chavałasia) ad padziej i faktaŭ, rana ci pozna musiła b ubačyć praŭdu. I pierakanany: jana b nie zdradziła svajmu chrosnamu baćku Niłu Hileviču — i stała b poruč ź im.
Na chvilinku vierniemsia nazad: voś Janiščyc kaža Raisie Baravikovaj, što atrymała rekvijem. Z adnaho boku, hety list moh być šturškom dla samahubstva. Maŭlaŭ, niejki durań napisaŭ, a biednaja žančyna nie vytrymała. A z druhoha boku — heta mahło być spłanavanaj akcyjaj pierad zabojstvam (užyvu tut urešcie heta słova), dobrym prykryćciom.
Adzin uspamin padaŭsia mnie nadzvyčaj važnym: «Moža, zasłaniała kamu soniejka svaim talentam. Vyśvietlicca kali-niebudź. Ale nas užo nie budzie. Susiedka Ženi raskazvała, što adnojčy jana vynosiła śmiećcie i ŭbačyła, jak niejki nieznajomy mužčyna korpajecca kala dźviarej Ženinaj kvatery, sprabuje klučom adkryć dźviery. Jana zapytała, što jamu patrebna, haspadyni niama doma. Jon adkazaŭ, što, maŭlaŭ, televizar pryjšoŭ ramantavać. I adrazu ž pajšoŭ, sieŭ u «Žyhuli» błakitnaha koleru i pajechaŭ. Ženia nijakaha majstra nie vyklikała. Chto padsyłaŭ da jaje hetych ludziej, nieviadoma». Heta kazała rodnaja ciotka Janiščyc Taćciana Ždanovič.
…Nie my žyviom z łastaŭkami. Heta jany žyvuć z nami. Datul, pakul isnuje ŭ našych dušach taja samaja zabarona dziadoŭ: nie stralajcie ŭ łastavak.
Kamientary