«Kamfort arhanizavać možna taki ž samy, što i ŭ horadzie». Try historyi pra toje, jak žyvuć u vioskach uzimku byłyja haradžanie
Siońnia historyj, kali paciahnuła na viosku, nasamreč, niamała. Ale šmat chto z amataraŭ vioski pryjazdžaje tudy tolki ŭ letnija miesiacy, kali ciopłaje i pryjemnaje nadvorje padychodzić dla šašłyčkoŭ, kupańnia ŭ rečcy ci lasnych prahułak. Vydańnie ž «Mocnyja Naviny» pahutaryła z tymi, chto pierajechaŭ u viosku nazusim i zimuje taksama tam. Nakolki kamfortna žyć u vioscy ŭzimku, ź jakimi hałoŭnymi ciažkaściami sutykajucca žychary i ci jość u zimovym žyćci ŭ vioscy pieravahi pierad žyćciom u horadzie?
Praź piać hadoŭ u Miłanie zachaciełasia cišyni i spakoju ŭ biełaruskaj vioscy
Nadzieja z mužam i traimi dzietkami žyvie ŭ vioscy Čornaje Rečyckaha rajona. Heta krychu bolš za hadzinu jazdy na mašynie ad Homiela. U lutym budzie ŭžo try hady, jak siamja pierajechała ŭ viosku… ź Miłana.
«Nas paciahnuła na pryrodu i prastory. My sami z mužam homielskija. Ja žyła ŭ Homieli ŭ pryvatnym domie, muž — u kvatery. My ažanilisia i źjechali žyć za miažu. Piać hadoŭ žyli ŭ Miłanie. Tam było vielmi šumna i ciesna. I paśla voś hetaha našaha žyćcia tam my zrazumieli, što chočam cišyni i spakoju.
My vyrašyli, što vierniemsia nazad i ŭžo budziem šukać sabie miesca dzie-niebudź u vioscy. U nas byli peŭnyja kryteryi dla vioski, u jakoj chočam žyć: tam abaviazkova pavinna była być vada, niejki vadajom — voziera ci raka, dzie budzie kamfortna kupacca, i abaviazkova najaŭnaść lesu. I kab usio heta było ŭ krokavaj dasiahalnaści.
My, napeŭna, abjeździli ŭsiu vobłaść, šukali paŭhoda sabie takoje miesca i znajšli viosku Čornaje. Kali pryjechali siudy ŭpieršyniu piać hadoŭ tamu, u nas adrazu ščoŭknuła, što heta naša miesca, bo tut taksama jość krynički z čystaj i vielmi smačnaj vadoj».
Dom, jaki padyšoŭ by siamji Nadziei, taksama šukali doŭha i tak atrymałasia, što znajšli jaho ŭžo ŭzimku, a paśla ździełki ab nabyćci adrazu i zasialilisia. Heta adbyłosia ŭ lutym, kali jašče lažaŭ śnieh i byli marazy.
«My hetaha nie pabajalisia, bo vielmi ŭžo chaciełasia zasialicca. My tak doŭha da hetaha išli i šukali, što nas ahułam ničoha ŭ hetym płanie nie zasmučała. Tady ŭ nas było dvoje dziaciej, a pieršy miesiac žyćcia, atrymlivajecca, i byŭ našaj pieršaj zimoŭkaj, my da jaje rychtavalisia.
Na toj momant u nas było piačnoje aciapleńnie: hrubka i kamin. Kamin pa sutnaści nie vielmi aciaplaje, ale hrubki nam chapała, my mieli zapas droŭ. Ale ŭžo na nastupnuju zimu my zrabili dla siabie elektryčnaje aciapleńnie».
Vyśvietliłasia, što elektraaciapleńnie ŭ vioscy idzie pa lhotnych taryfach, što vielmi zručna. Kali dom aciaplajecca hrubkaj, jon chutka stynie. Pry elektryčnym abahravańni, navat kali źjazdžaješ u horad pa spravach na sutki, dom zaŭsiody abahrety, viartaješsia ŭ ciapło. Vada taksama padahrajecca pa lhotnym taryfie i ahułam ad žyćcia ŭ kvatery ŭ hetym płanie ničym nie adroźnivajecca. Z hetaha boku Nadzieja nijakich prablem nie bačyła, ale prablemy ŭsio ž byli.
«Samaje niazručnaje, kali žyvieš u vioscy — heta darohi, jakija nie čyściacca ad śniehu. U nas była takaja prablema, kali my tolki siudy pryjechali: darohi čyścilisia vielmi redka, častku vulic zusim nie čyścili.
Niekatoryja rečy my nie mahli pryvieźci, nie mahli vyjechać. Telefanavali z prośbaj pačyścić darohi, i choć pryjazdžali nie adrazu, pytańnie vyrašałasia. Tak prajšło dźvie zimy, ale sioleta darohi čyściać šykoŭna — adrazu, jak vypadaje śnieh. Navat nie prychodzicca telefanavać i prasić pačyścić».
Niahledziačy na heta, Nadzieja adznačaje, što plusaŭ u paraŭnańni z žyćciom uzimku ŭ horadzie na vioscy bolej.
«U pieršuju čarhu, paŭsiul čysty bieły śnieh, biełaśniežnaja čyścinia. U horadzie takoha nie ŭbačyš, u horadzie adčuvańnie brudu. A ŭ vioscy vielmi čystaje pavietra. Heta dobra adčuvajecca, kali ty dva tydni nie vyjazdžaješ u horad.
Kali pryjazdžaješ u horad zimoj, u nos adrazu bje pach vychłapnych hazaŭ. Horad vielmi zahazavany. Letam heta nie tak adčuvalna, a ŭzimku pavietra vielmi drennaje. U vioscy pavietra kryštalna čystaje, tamu hetaja śviežaść — vieličezny plus. I zabaŭki taksama jość — možna z horki pakatacca. Ale samaje hałoŭnaje dla nas, što tut vielmi cicha i spakojna, i niama vialikaj kolkaści mašyn».
Što tyčycca vydatkaŭ, treba razumieć, što tut šmat zaležyć ad taho, jak aciaplajecca dom, jakaja jaho płošča, i jak časta vam treba naviedvacca ŭ horad.
«My paraŭnoŭvali našyja vydatki na žyćcio ŭ horadzie i ŭ vioscy. Jany ahułam adnolkavyja. Nie mahu skazać, što ŭ vioscy daražej. Hałoŭnyja vydatki — heta ŭ nas elektraaciapleńnie. Na naš dom sychodzić 150 rubloŭ, siudy ŭvachodzić i padahreŭ vady.
Taksama treba dadavać i paliva. My jeździm u horad dva razy ŭ tydzień, kab zakupicca praduktami. U našu viosku rehularna pryjazdžaje aŭtałaŭka: dva razy na tydzień z Homiela i dva razy na tydzień ź sielsavieta. Ale ŭ aŭtałaŭcy pradukty daražejšyja, čym u kramie, i tam brakuje taho, što nam treba. Tamu my jeździm u horad zakupacca, i heta dastatkova zatratna».
Ale pradukty — nie adzinaja pryčyna rehularnych pajezdak u horad. U Nadziei troje dziaciej, starejšy syn užo chodzić u škołu.
«Starejšamu siem hadoŭ, siaredniaj dačce — try hady, a samamu maleńkamu — piać miesiacaŭ. Naš starejšy syn užo ŭ druhim kłasie. U pieršym kłasie jon chadziŭ u miascovuju škołu, jana, darečy, biełaruskamoŭnaja. Tudy jon chadziŭ uvieś hod. U škołu my jaho vazili na mašynie i heta, napeŭna, taksama možna ŭklučyć u vydatki, bo jana za 11 kiłamietraŭ ad našaha doma. Nazad jon viartaŭsia na miascovym aŭtobusie, i my zabirali jaho z prypynka. U druhi kłas jon taksama chadziŭ tudy da pachaładańnia. A kali stała choładna, my pieraviali jaho na chatniaje navučańnie. Doma my ź im zajmajemsia samastojna, a ŭ škołu jon pryjazdžaje tolki na kantrolnyja raboty».
Sadok jość pry hetaj ža škole, ale Nadzieja vyrašyła nie addavać tudy dačku, bo jana sama ŭ dekrecie. A taksama dzieci naviedvajuć hurtki pa tancach i malavańni, kali zdarajucca pajezdki ŭ horad pa pradukty.
«Kali padsumavać, my žyviem u vioscy ŭžo hod i nam usio padabajecca. Adziny minus, jaki jašče ŭsio ž jość — chaciełasia b, kab tut byli jašče jakija-niebudź maładyja ludzi. Ahułam ja baču tut našmat bolš plusaŭ. Kamfort arhanizavać možna taki ž samy, što i ŭ horadzie, asablivaj roźnicy ja nie naziraju, było b žadańnie».
«Kali nie miedytavać u prybiralni, a chadzić tudy zhodna z patrebaj — heta naohuł nie prablema»
Alesia z mužam i synam žyvuć u vioscy Harbačy Smarhonskaha rajona. Jany nie płanavali žyć tam zaŭsiody, ale vioska nie adpuściła.
«My całkam haradskija, ale pravieści dziacinstva ŭ babuli na vioscy — heta jak zirnuć u hłybiniu žyćcia. Nie pakidała adčuvańnie, što sapraŭdnaje — tam, na prybitych ciopłymi daždžami lasnych darohach, na nahretym za dzień hanku, la studni, u jakuju kradkom zaziraje nieba, la hrubki, jakaja adahravaje nie tak cieła, jak dušu».
Žyćcio ŭ vioscy ŭjaŭlałasia jak mara, niejkaja niedasiažnaja mroja dalokaj staraści, nie raniej. Bo jak: praca, maleńkaje dzicia, vichor patrebnych i marnych haradskich spraŭ, zvyčki i prychilnaści, chalera na ich. Ale ŭ Mici, muža majho lubieńkaha, jość nadzvyčajnaja zdolnaść cicha i ŭpeŭniena rabić maru častkaj žyćcia. Tak my nabyli chatku. Pieršapačatkova — absalutna nie źbirajučysia žyć tam zaŭsiody. I, adpaviedna, prajšli ŭsie stadyi pryniaćcia:
- paśla vodpusku Mici, viadoma, vierniemsia ŭ horad;
- ź pieršymi chaładami, niesumnienna, źjedziem u kvateru;
- chalera! Treba terminova kuplać drovy. Ale ź pieršym śnieham, vioska, byvaj;
- jakoj chvaroby my tady kuplali hetyja daražeznyja drovy?! Pierajedziem u horad tady, kali zamiacie tak, što Micia nie zmoža vyjechać na pracu.
Tak my žyviem tut užo paŭtara hoda.
Pieršaja zima była niezabyŭnaj. U samym kłasnym sensie. My nijak nie rychtavalisia da jaje, bo, ułasna kažučy, nie źbiralisia zimavać.
Pieršyja drovy byli samymi darahimi (i sercu i hamancu) — 380 rubloŭ. Ale heta vyklučna praź śpiech i biezvychodnaść. Nasamreč, kali rychtavacca zahadzia, jak sioleta, usio vyjdzie ŭdvaja (a kali jość bienzapiła i zaniadbanyja danielha sady pobač), to i ŭtraja tańniej.
Mianie ŭsio zadavalniała, heta była pieršaja ŭ žyćci zima, ź jakoj mnie nie chaciełasia raźvitvacca. Kali ŭ instahramie ŭžo ŭzdymaŭsia lamant-vyćcio pa viaśnie, ja dumała: «Baleśnički śviatyja! Jak cudoŭna źziaje śnieh pad soniejkam! Niachaj by marozik cisnuŭ jašče ź miesiacok».
I heta, kab vy razumieli, u pieršabytnych, z punktu hledžańnia niekatorych, umovach: vada sa studni, prybiralnia na vulicy, hrubku tapić dva razy na dzień, na rukach hadavałaje dzicia, muž dniami na pracy, u vioscy ŭzimku žyvyja dźvie chaty: naša i mužyčka Avienira nasuprać — adzinaha žychara vioski».
Alesia da niazručnaściaŭ žyćcia ŭ vioscy stavicca pa-fiłasofsku. Kali nie miedytavać u prybiralni, a chadzić tudy zhodna z patrebaj — heta naohuł nie prablema. Zamiecienyja darohi — prablema vyklučna peŭnaj častki zimy. I jana nie hłabalnaja.
«Tak, davodzicca nahadvać štoraz, kab vam pačyścili darohu, bo Micia jeździć na pracu za 100 kiłamietraŭ štodnia. I tak, u sielsaviecie mianie ŭžo paznajuć pa hołasie. Ale ŭsio heta, urešcie, drobiazi ŭ paraŭnańni z tymi zapavolenymi ahramiennymi chvalami harmaničnaha najščaśliviejšaha žyćcia, jakoje doryć viaskovaja chata, stary jabłynievy sad, mahčymaść za adzin krok trapić z chaty ŭ volnuju prastoru, dalahlad z hary, što palahaje na dvaccać piać kiłamietraŭ ščymlivaj pryhažości lasoŭ i ŭzhorkaŭ.
Što tyčycca vydatkaŭ zimovaha žyćcia, to, akramia droŭ, ja nie viedaju, čym jano daražejšaje za haradskoje.
Dzicia, viadoma, było asobnym śvietam maich pieražyvańniaŭ. Jany, najpierš, tyčylisia sacyjalizacyi. Skažam tak, ja naohuł nie bačyła prablemy, pakul mnie nie stali zadavać pytańniaŭ typu: a jak ža jon, biedny, bieź dziciačaha asiarodździa? A jak ža jon sacyjalizujecca?
Viadoma, pa vychadnych my byvajem u horadzie ŭ baćkoŭ i znajomych, roŭna jak baćki i siabry byvajuć u nas. Traplajem i na dziciačyja placoŭki raz-poraz. I viedajecie, jakija vysnovy ja zrabiła?
Pa-pieršaje, ja nie ŭpeŭnienaja, što dzicia ŭ dasadaŭskim uzroście maje pilnuju patrebu ŭ ciesnym kantakcie ź inšymi dziećmi.
Heta ŭzrost małpy, jakaja padsiakaje i kapijuje ŭsio, što bačyć. I ja daloka nie pierakananaja, što chaču, kab Cichan prymaŭ za ŭzor toje, što mnie davodziłasia časam nazirać na dziciačych placoŭkach.
Pa-druhoje, u nas jość imknieńnie i mara vychavać u im pavahu da biełaruskaj movy i razumieńnie jaje.
Uličvajučy tatalnaje ruskamoŭnaje asiarodździe, niekalki dzion na tydni, jakija jon pravodzić z nami, daj Boh, iduć na karyść hetaj mary.
Pa-treciaje, viadoma, jon pojdzie ŭ sadok praz paŭhoda, i tut užo, bajusia, sacyjalizacyja chłynie, jak tajfun, — daj Boh spravicca ź jaje maštabam.
Pakul ža my imkniemsia adaryć jaho tymi biascennymi ŭražańniami, jakija dało nam kaliści dziacinstva ŭ viosačcy: svaboda, bosyja nohi pa rosnaj travie i ciopłych łužynach, jabłyki z dreva, bulba z prysku, dzionny son na pościłcy ŭ napojenym soncam sadzie.
Ja z asałodaju addała b jaho ŭ miascovy sadok, pahatoŭ viaskovyja sadki biełaruskamoŭnyja, ale prablema ŭ tym, što muž pracuje za 100 kiłamietraŭ u Minsku, a maja praca, na jakuju ja viartajusia paśla dekreta, za 25 kiłamietraŭ u Maładziečna. U nas pakul prosta niama mahčymaści inšaj, čym vazić jaho ŭ haradski sadok.
Moj vychad na pracu paśla dekretnaha adpačynku, mahčyma, stvoryć peŭnyja prablemy, jak to: aciapleńnie chaty ŭzimku (vyjazdžajem rana, viartajemsia pozna), ale heta, spadziajusia, vyrašalna.
My lubim viosku ŭsim sercam, my imkniemsia zachavać lepšaje ŭ joj, imkniemsia mocna trymacca za karani. Chata poŭnicca damatkanymi pościłačkami i vyšyvanymi ručnikami, pałavičkami i viazanymi firankami. Heta ž cud, ludzi dobryja, usio, što stvorana załatymi rukami prodkaŭ, — heta śviata. Śviata, jakoje zaŭždy z nami».
«Hladžu na pieč, pieč na mianie. Płakała nad drovami i hazietaj niekalki hadzin»
Anastasiju pakručasty los spačatku pryvioŭ u paleskuju viosku Chvojensk Žytkavickaha rajona, zatym u viosku ŭ Dziaržynskim rajonie, dzie, na žal, letaś zhareła chata, u jakoj płanavaŭsia muziej chleba.
«U lutym 2019 hoda ja vyrašyła, što z mužam pad adnym dacham žyć niemahčyma. Kab moj dach zastaŭsia na miescy, treba źjazdžać ad muža z Maskvy. Na toj momant my hareli idejaj adnavić častku vioski i, kab źjazdžać nie ŭ nikudy, a ŭ dobruju i cikavuju spravu, ja źjechała ŭ tuju samuju viosku.
U vioscy Chvojensk tady było čałaviek z dvaccać, ahulny transpart chadziŭ dva razy na dzień i pracavała krama. Dzień, kali apynułasia tam, zapomniu, mnie zdajecca, na ŭsio žyćcio.
13 lutaha 2019 hoda moj dom jašče byŭ u ramoncie, i tamu ja ŭziała ŭ arendu domik u baby Hali — pryjemnaj kłapatlivaj žančyny, jakaja pryhoža ciahnuła litary i kazała: «U mianie ŭ chacie ŭsio vystarana i vykrašana».
Jana pakazała, dzie lažać drovy. U hety momant jaje muž vyjšaŭ ź vializnym «bukietam» chvajovych halinak. Ja padumała, vidać, mužyk u łaźniu sabraŭsia, budzie ihlicaj dychać. Ale akazałasia, što jon pryjšoŭ čyścić komin, kab «dym na chatu nie išoŭ». Pra heta ja daviedałasia paźniej, kali dym na chatu ŭsio ž pajšoŭ. Darečy, ja ŭsio žyćcio pražyła ŭ horadzie, babuli ŭ mianie haradskija, na leciščach byli piečki, ale nas, dziaciej, nie padpuskali da ich.
Baba Hala napaliła ŭ piečy i pajšła, u chacie było navat horača. Ale byŭ luty, zima. Dom astyvaŭ i treba było raspalvać ahoń.
Hladžu na pieč, pieč hladzić na mianie. Kudy kłaści drovy, zrazumieła. A voś dalej što rabić? Vuška, juška, zasłonka — što kudy krucić, nie razumieju. Zdajecca, zapaliła, haryć, i dym idzie na chatu.
Mučyłasia-mučyłasia, płakała nad drovami, piečču i hazietaj, napeŭna, paru hadzin. Ale ŭ chacie jašče ciopła, u toj dzień zatapić pieč u mianie nie atrymałasia. A kab schadzić da susiedziaŭ i paprasić rastłumačyć — było zanadta šmat honaru.
Na druhi dzień — historyja taja ž samaja. I ŭviečary ja ŭžo chadziła pa chacie ŭ palito. Na treci dzień pryjšła baba Hala i kaža: «Chadžu ŭ mahazin i nie baču dymu z truby. Ty čaho chatu nie aciaplaješ i vystudziła ŭsiu?» A ja kažu, što nie ŭmieju, nie razumieju: dym idzie ŭ chatu — i ŭsio.
Jana mnie pakazała, jak pieč palić i kudy łučynu kłaści. Raspaviała historyju, jak u škole pad hetaj łučynaj uroki rabiła, raspaviała, što takoje juška, dy i naohuł šmat pryjemnych historyj pra viosku raskazała.
Z babaj Halaj my pasiabravali, a maimi susiedziami akazałasia siamja: dzied Kola, piačnik i rybak, dy baba Jeva — byłaja paštaljonka. Dzied Kola časta mnie siok łučynu i raskazvaŭ historyi pra Paleśsie, a baba Jeva ŭsio pra ŭsich viedała, dy i pra mianie sabrała anatacyju, tamu što z «navałačču» na Paleśsi ŭsie aściarožnyja, pakul za novaha čałavieka nie pachadajničaje ŭ vuzkich kołach para čałaviek.
Tak pra mianie ŭ vioscy i zamovili słoŭca dźvie žančyny — baba Hala i baba Jeva. Pastupova adnaviaskoŭcy da mianie pryvykli. Ale pozirk u ich byŭ napałochany, adchileny i sumny. Razmovy ŭ vioscy tolki pra toje, chto pamior, i ŭ kaho kali paminki. Tamu pryjšła ideja zrabić ich žyćcio jarčejšym i cikaviejšym.
Nastupnaj zimoj my z babulkami viazali ŭsioj vioskaj škarpetki i pradavali. Maleńkija škarpetki daryli novanarodžanym dzieciam, uvosień źbirali nasieńnie ź siamiejnymi historyjami (staryja hatunki fasoli, pamidoraŭ i hetak dalej) i ŭzimku pradavali — dla babulaŭ heta była istotnaja padtrymka da piensii.
Z mužam my raźvialisia, prajekt pa viartańni da žyćcia vioski byŭ zapuščany. My zrabili ahrasiadzibu «Jestiestvoznanije», dzie babulki śpiavali pieśni, bajali bajki, hatavali paleskuju ježu i na heta pryjazdžali pahladzieć turysty».
Na žal, były muž Anastasii nie strymaŭ svaich abiacańniaŭ nakont hetaj ahrasiadziby, a surazmoŭca źjechała z Chvojenska ŭ inšuju viosku, kab budavać novy prajekt — muziej chleba. Ale heta ŭžo inšaja historyja.
«Adnak Chvojensk i jaho žychary nazaŭždy zastanucca ŭ maim sercy, bo ŭ adzin sa składanych momantaŭ adahreli i padtrymali».
Čytajcie taksama:
«Pieršy raz sieła na kania ŭ 35 hadoŭ». Hrodzienka sabrała vakoł siabie tabun koniej i ščaślivaja
«Liču siabie samym ščaślivym čałaviekam na ziamli». Jak žyvie žančyna pasiarod bałota
Kamientary