U vioscy — viedźma. Repietytarka źjechała ź Minska ŭ viosku i nie škaduje
U Vałožynskim rajonie žyvie viadomaja repietytarka Jeva Hilevič, jakaja źjechała žyć z Minska ŭ hłuchuju viosku, dzie jaje ličać viedźmaj, nabyła sabie 2 koniej i poni (3 kani!) i atrymlivaje asałodu ad takoha žyćcia. Natatnik parazmaŭlaŭ z Jevaj pra źmieny ŭ jaje žyćci.
— Adkul u ciabie źjaviłasia dumka źjechać z horada ŭ viosku?
— Raniej ja žyła ŭ Minsku, a sama ja z Barysava. U stalicy ja vučyłasia, zdymała žyllo i pracavała. U peŭny momant u mianie paŭstała žyllovaje pytańnie. U Minsku ja sabie nie mahu dazvolić žyllo, dy i ŭ pryncypie haradskaja kvatera — heta nadta vialikaja suma. Akramia vypadku, kali jana dastałasia ad svajakoŭ. Kab z nula nabyć kvateru ŭ stalicy, treba brać kredyty, uładkavacca dalnabojem ci pradać nyrku [śmiajecca]. Mnie vielmi chaciełasia svajo žyllo. Pry hetym ja nie chacieła žyć u kvatery, bo mnie tam mała prastory. Ja prosta hublajusia i vielmi sumuju ŭ haradskich murašnikach. Moža, kali b mnie dastałasia žyllo ŭ Minsku biaspłatna, to ja b tam i žyła, a paśla prosta dakupiła b lecišča.
— Ci doŭha ty vybirała dom u vioscy?
— Na ahlad budučaha doma ja jeździła ź siabrami, bo tady zusim nie raźbirałasia ŭ tym, jak vybirać dom. Ja prosta hladzieła na ptušak i pryrodu. Tady ja nie razumieła, nakolki dom pavinien uzimku trymać ciepłyniu, naprykład. Ja adrazu vyrašyła nie šukać dom u Minskim rajonie, taksama nie hladzieła ŭ Barysaŭskim kirunku, pakolki tam znachodziacca baćkoŭski dom i kvatera. Urešcie pačała šukać budučy dom bližej da Vilni i Hrodna.
— Ci šmat było pracy ŭ domie paśla pierajezdu?
— Tak! I vielmi dobra, što ja spačatku hetaha nie razumieła. Znajomyja krucili kala skroni palcam i kazali, što ja nie viedaju, na što padpisvajusia. A ja im u adkaz kazała, što jany durni i nie razumiejuć, što ŭsie prablemy na raz-dva vyrašajucca. Musić, u kožnaha ŭ žyćci byli momanty, kali mazhi nie pracujuć, a jość tolki emocyi. Kali da ŭsiaho padychodzić zanadta racyjanalna, to možna nikoli nie zrabić toje, što chacieŭ.
— Čamu ty vyrašyła nabyć koniej?
— Kali čałaviek pierajazdžaje za horad, u jaho adkryvajucca niejkija čakry. Voś ty možaš pajści i nabyć bulbu ŭ kramie, ale pačynaješ sam vyroščvać bulbu, bo sens u pracesie. Chtości zavodzić pčoł, chtości vyroščvaje palany z łavandy.
Ja vialikuju častku svajho žyćcia suisnuju z kaniami — zajmałasia ź instruktarami, u maich siabroŭ byli koni. Tut toje ž samaje, jak i z domam, — u niejki čas tabie pačynaje chaciecca mieć svaje ścieny. I z kaniami tak ža — ty chočaš mieć istotu, jakaja budzie z taboj uvieś čas, a nie ŭ peŭnyja hadziny i pa vychadnych. A dzie adzin koń, tam i try.
Z kaniami, viadoma ž, bolš kłopataŭ, čym z domam. Chatu možna zamknuć i źjechać. Dom nie prosić jeści, pačasać ci papieścić jaho. Koni — jak małyja dzieci, jakija nikoli nie vyrastuć, ale vy jašče i nie možacie addać ich babulam i dziadulam.
— Ci nie škaduješ, što ciapier ty nie možaš kudyści nadoŭha źjechać z domu?
— Časam nie chapaje takoj svabody, jak raniej, što možaš u luby čas kinuć zaplečnik za śpinu i kudyści pajechać. Ale, mnie zdajecca, u luboha darosłaha čałavieka ŭ maim uzroście jość pryčyny, kali ty nie možaš prosta ŭziać i źjechać kudyści. Chto pa stanie zdaroŭja nie jeździć, chto z-za dzietak, chto z-za pracy, a ŭ kahości — koni.
Pieršaha kania ja metanakiravana šukała i nabyła praz hod paśla pierajezdu. U pieršy dzień, jak ja nabyła kania, u mianie ad stresu padniałasia tempieratura. U kania taksama byŭ stres z-za novaha miesca. Potym ja nabyła poni praz dva hady paśla pierajezdu, kab kaniu była choć jakaja kampanija. Ëść takaja inicyjatyva pa vyratavańni koniej u Biełarusi KPŁ («Komanda pomoŝi łošadiam»), jana i dapamahła mnie vykupić hetaha poni. KPŁ dapamahaje ratavać, naprykład, koniej starych ci traŭmavanych spartyŭnych žarabcoŭ. Bo, na žal, dla takich žyviolin nie isnuje paniaćcia piensii, tamu ŭ stałym vieku ich ničoha dobraha časta nie čakaje — ich prosta śpisvajuć na miasakambinat.
Moj poni raniej žyŭ u nie vielmi dobraha haspadara, jaki jaho nie dahladaŭ naležnym čynam. I adnaho razu poni ŭciok ad jaho, jość navat videa, jak koń biažyć pa trasie, a jaho dahaniajuć supracoŭniki MNS. Heta historyja stała papularnaj u internecie, i ja vyrašyła, što treba ratavać kania, bo rana ci pozna heta moža skončycca kiepska.
My z KPŁ znajšli haspadara poni i prapanavali jaho vykupić. Haspadar ža spačatku nie pahadžaŭsia na ździełku, bo mieŭ biznes-ideju — chacieŭ vykarystoŭvać kania dla prakatu ŭ horadzie. Ale ŭrešcie z haspadarom my damovilisia pa košcie, i ja pryjechała hladzieć poni. Spačatku, ščyra kažučy, koń mnie nie spadabaŭsia, bo byŭ niejki dzikavaty. Ale ja ŭsio ž vykupiła jaho i vyrašyła tak: kali nie pasiabruje z maim kaniom, to tady budu šukać jamu novyja dobryja ruki.
Pieršyja dni, jak pryvieźli poni da mianie, jon pamataŭ usim niervy. Poni choć i mały, ale, jak kažuć, «chadziŭ na hałavie». Paźniej, kali koń zrazumieŭ, što jaho dobra kormiać, čuchajuć i lubiać, to paspakajnieŭ. Koni pasiabravalisia biez anijakich bojek. U 2020 hodzie, kali była epidemija karanavirusu, ja nabyła kabyłu. U mianie tady byŭ vialiki stres. Mnie zdavałasia, što my ŭsie pamrom i što žyćcio kančajecca. U tym hodzie ja pačała pracavać addalena, mała bačyłasia sa znajomymi i siabrami. Ale ŭ mianie była mara zavieści kabyłu. Ja vyrašyła — pamirać, dyk choć spraŭdziŭšy maru. Tamu ja pačała znoŭ prahladać abjavy i znajšła kabyłu ŭ spartsmienki, jakaja pradavała žyviołu ŭ suviazi ź pierajezdam u inšuju krainu. Ja pryjechała hladzieć kabyłku, stan u jaje byŭ dobry. Było zaŭvažna, što žyviołu dobra dahladali.
— Nakolki doraha ŭtrymlivać koniej?
— Usio zaležyć ad haspadara. Ëść, tak by mović, varyjant ekanom i luks. U mianie, da prykładu, svaja stajnia i svoj dom, tamu dla mianie heta adnosna nievialikija hrošy. Asnoŭnyja vydatki: podścił z apiłak, siena, avios, zimovyja i letnija huńki dy maski. A jašče — kavali, jakija dahladajuć kapyty. U sumie heta maksimum tysiača dołaraŭ na hod. Inšaja sprava, kali kania ŭtrymlivajuć na stajni ci pastoi. Takoje arendnaje žytło dla kania kaštuje ad 300 dołaraŭ na miesiac.
— Jak da ciabie staviacca ludzi ŭ vioscy?
— Niekatoryja ludzi ličać mianie viedźmaj praz toje, što ja z horada źjechała ŭ viosku, jašče i koniej zaviała. U ludziej tut zusim inšaje staŭleńnie da žyćcia. Ale z bolšaha staŭleńnie adekvatnaje, bo ja ž dapamahaju ŭ niekatorych spravach u vioscy.
Naprykład, ja zajmałasia tym, kab tut u nas ustalavali śmietnicu i pryjazdžała aŭtałaŭka. Ja taksama biaspłatna padvožu ludziej u horad i dzialusia konskim hnojem. Hrošy nikoli nie biaru, a kali niechta choča adździačyć, to prynosić uletku harodninu i sadavinu. Tamu ja dobraja viedźma.
— Zvyčajna, kali ŭ vioscy jość koń, to ludzi prosiać paarać aharod. Ci prasili ŭ ciabie koniej dla hetaha?
— Tak, prasili niekalki razoŭ. Ale ja adrazu kateharyčna admoviła, tamu bolej nie pytalisia pra heta. U mianie koni arać nie ŭmiejuć, tamu ja kažu susiedziam: «Kali vy chočacie, kab koń vas zabiŭ, to biarycie». Bo koni musiać umieć arać, a maje — vierchavyja. Heta toje ž samaje, jak uziać kabryjalet i vazić u im hruzy. Ja nie viedaju, ci zrazumieli heta viaskovyja, ale bolš koniej nie prasili ŭ mianie. Šmat chto pytaŭsia, ci možna pakatacca na koniach. Ale ja nie dazvalaju na ich katacca, chiba što mahu pakatać małych dzietak na poni. Kab katać ludziej, koń taksama pavinien pryvyknuć, i zajmacca hetym žyvioła musić pastajanna. A maje koni — pieščanyja, mohuć i skinuć čałavieka. Ale sama na koniach ja jezdžu. Akramia poni, bo dla jaho ja zavialikaja.
— A jak ty vybiraješ, na jakim kani jeździć?
— Ja starajusia čarhavać, kab abodva kani chadzili na prahułku. Kali dazvalaje nadvorje, to dva-try razy na tydzień katajusia. Mahu źjeździć da siabroŭ u susiedniuju viosku, ale nienadoŭha. U mianie nie takija koni, što ich mahčyma pryviazać da płota, kab jany čakali. Maje koni chutčej adarvuć płot i pabiahuć dachaty [śmiajecca]. Tamu da siabroŭ ja zvyčajna jezdžu na rovary ci mašynie, a z kaniami na prahułku chodzim pa palach ci ŭ pušču.
— Chodzicie ci ŭsio ž chutka jeździcie?
— Pa-roznamu byvaje. Heta ž jak z matacykłami: niekatoryja bajacca ci nie ŭmiejuć chutka jeździć, a inšyja — haniajuć. Ja daŭno ŭžo jezdžu, mianie nie pužaje chutkaść. Ja chaču patłumačyć jašče, što ja ŭžo vielmi daŭno zajmajusia z kaniami i metanakiravana išła da taho, kab zajmieć svaich ułasnych žyviolin.
— Ty ŭžo 6 hadoŭ žyvieš tut u vioscy. Ty adrazu pačała žyć u hetym domie?
— Ja pačała tut žyć amal adrazu, jak nabyła chatu. Heta byŭ maj, i było adnosna ciopła. Kałodziežu ŭ mianie nie było, tamu chadziła časam mycca na rečku ci da susiedki. Samyja važnyja raboty pa ramoncie ja paśpieła zrabić da zimy. Dom nasamreč byŭ u dobrym stanie, tamu možna było zajazdžać žyć adrazu. Cełyja dobryja vokny, adna rabočaja piečka, z dachu nie kapała. Možna było pastavić raskładušku i žyć.
— A praź jaki čas ty zrazumieła, što zrabiła ŭvieś ramont, i ciapier dom ciabie całkam zadavalniaje?
— Treba było plitačku pakłaści, ścieny abadrać i pafarbavać, pačyścić vokny i škielcy na vierandzie. Apošniaje, darečy, — piakielnaja sprava. Ale ja ŭsie ačyściła padčas letniaha adpačynku. U pieršyja paŭhoda było zroblena hałoŭnaje — praviedzienaja pravodka, paramantavanaja druhaja piečka, zroblena vada, kanalizacyja i duš. Kałodziež prakapali. Paźniej užo nie było niejkaha dedłajnu. Prosta ŭ spakojnym režymie davodziłasia ŭsio da rozumu.
— Ci było składana znajści ahulnuju movu ź viaskoŭcami? Ci było sumna ŭ vioscy paśla Minska?
— Ź ludźmi znajomiłasia pastupova, kali byli niejkija patreby. Nie skažu, što z usimi ja blizka siabruju. Ale my ŭsie susiedzi, razam vyrašajem niejkija pobytavyja spravy. Niedaloka tut žyvuć i maje siabry ŭ susiedniaj vioscy.
A voś sumna mnie nikoli nie było. Ja minimum 4 razy na tydzień jezdžu na pracu, dzie ŭ mianie kala 100 vučniaŭ. Tam mnie ŭdostal chapaje kamunikacyi. Da mianie časta pryjazdžajuć i siabry. Časam pryjazdžajuć turysty, pakolki maja chata zarehistravanaja jak ahrasiadziba. I z usimi treba ž pahamanić. Tamu ŭ mianie ŭ domie jość mansarda, kab było kudy źbiehčy ad kamunikacyi [śmiajecca].
Tut u vioscy značna bolš asabistaj prastory, čym u horadzie. Ja choć i žyła ŭ horadzie raniej, ale zaraz nie ŭjaŭlaju, jak tudy viarnucca. U horadzie minimum svajho. Ty ŭvieś čas natykaješsia na ścienku, na susieda, na inšych ludziej… I ničoha tvajho. A tut, u vioscy, usio tvajo: pušča, zubry, jabłyki, sad, padvorak. Heta inšaja jakaść žyćcia. Adnak u vioscy žyć składaniej, čym u horadzie. Ja zaŭsiody kažu ludziam: «Dobra padumajcie spačatku, nie rabicie, jak ja». U vioscy šmat adkaznaści. Kali niama śviatła, treba turbavać miascovych, kab jany ŭklučyli jaho znoŭ. Tut ty nie čakaješ, jak u horadzie, što niechta za ciabie štości zrobić.
— Ale ci jość asabista dla ciabie minusy takoha pierajezdu?
— Mocna nie chapaje vanny. Kaniešnie, u mianie jość duš, ale chočacca vannu. Ale ja dumaju kaliści zrabić łaźniu i tam pastavić sabie nievialičkuju vannu.
— Akramia koniej u ciabie jość dva katy, try sabaki…
— Ja spadziajusia, heta časova. Ja nie zmahła prajści mima vykinutych u lesie ščaniukoŭ. Zaraz ja šukaju im novy dom. Zrablu biaspłatnuju dastaŭku pa Biełarusi ŭnikalnych puščanskich ščaniukoŭ, vykarmlenych na kazinym małace. Taksama da mianie prybiłasia piaščotnaja kotka. Ja zvaziła jaje da vieterynara, pryviała ŭ paradak i zaraz taksama šukaju joj dom, bo ja ŭžo i tak maju 2 katoŭ.
Tak atrymlivajecca, što žyvioły sami mianie znachodziać. U mianie niama manii dapamahčy ŭsim. Ale, kali da mianie niechta prybivajecca, ja liču svaim abaviazkam im dapamahčy. Maje siabry žartaŭliva pytajuć, kali ž ja zubra ŭžo zaviadu… A ja kažu, što ŭžo i tak maju zubroŭ, prosta jany na samavypasie. Tut pobač statak chodzić.
— Jak časta možna tut pabačyć zubra?
— U zubroŭ jość fiška — jany tut chodziać tolki ŭ chałodny pieryjad hoda. Niedzie z vosieni pa rańniuju viasnu. Ja mahu hladzieć na ich praz akno i pić kavu. Miascovyja skazali, što raniej tut zubry nie chadzili. Tak stała z maim pryjezdam. Tamu ŭsie i dumajuć, što ja viedźma.
— A ci dzieliciesia vy, adnaviaskoŭcy, pamiž saboju niečym?
— Nu voś niadaŭna mnie prynieśli kabačok. U nas uvohule tut naturalny abmien i ŭzajemadapamoha. Zimoj, naprykład, dapamahajem adno adnamu čyścić darohu, bo pakul dačakaješsia toj traktar kałhasny. Tamu prosiš susieda, u jakoha jość traktar, jon pryjazdžaje i čyścić darohi. Było niejak i takoje, što da mianie prychodzili zusim nieznajomyja ludzi z susiedniaj vioski i prasili, kab ja dapamahła im kapać bulbu. Nu voś tady ja nie dapamahła, bo ŭsio ž pavinny być niejkija bierahi. Ale pasilnuju dapamohu, viadoma ž, akazvaju. Astatnija adkazvajuć tym ža samym.
— Pa tvaim apoviedzie hučyć, što ty tut žyvieš nievierahodnaje žyćcio.
— Ale heta žyćcio nie dla ŭsich. Kali vy haradski čałaviek, vam patrebnyja batarei, kaviarnia na pieršym paviersie i praca praz darohu, to nie rabicie tak, jak ja. Vy tolki rasčarujeciesia. Ale kali ŭ vas sapraŭdy jość mara i vy hatovyja ŭziać za jaje adkaznaść, to abaviazkova pasprabujcie. Inakš — budziecie škadavać.
— A ŭ ciabie jość siabry, jakija zachacieli paŭtaryć tvoj dośvied?
— Tak, mnoha ludziej. Niekatoryja nie na zaŭsiody, ale, prynamsi, na ciopły pieryjad źjechali ŭ viosku. Maja historyja stała šturškom dla niekatorych, chto razdumvaŭ. A pahladzieŭšy na mianie — dzieŭku, jakoj na momant pierajezdu było 26 hadoŭ — natchnilisia. Ja rada, kali maja historyja kahości natchniła. Moj deviz: lepš zrabić i škadavać, čym nie zrabić i škadavać.
— I ŭ ciabie ni razu nie było škadavańnia za hetyja 6 hadoŭ?
— U mianie byli roznyja pieryjady. Časam było ciažka fizična i maralna, ale nikoli nie było škadavańnia. Čaho i vam žadaju.
Kali niechta zachoča zabrać ščaniukoŭ, pišycie ŭ instahram Jevie.
Kamientary