Ahledzieli bolš za sto chat, ale znajšli-taki svaju. Siamja minčukoŭ źjechała ŭ viosku, kab radavacca žyćciu i karmić aleniaŭ
Try hady tamu Alina z mužam advažylisia na surjozny krok: kupić dom u vioscy. I nie dla siezonnych zabaŭ, a adrazu dla pierajezdu — z usim dabrom, piša pra ich «Anłajnier».
Da hetaha ŭ pary ŭžo byŭ dośvied zaharadnaha žyćcia: dača ŭ svajakoŭ, samastojny adpačynak u namiotach — usio heta, biezumoŭna, zachaplała, ale da paniadziełka para viartałasia ŭ svaju kvateru, kab nastupnyja piać dzion krucicca jak vaviorki ŭ kole.
U niejki momant stała zrazumieła, što ŭ žyćci treba niešta mianiać: ad štodzionnaj ruciny ŭžo vanitavała. Vyratavańnie muž i žonka bačyli tolki ŭ adnym — va ŭłasnym domiku, u jakim budzie ŭsio tak, jak zachočuć jany.
Pošuk patrebnaha varyjanta zaniaŭ niamała času. Choć na prodaž i vystaŭlenyja tysiačy chat, sustreć svaju — toj jašče kvest.
Tamu, pierš čym niedzie atabarycca, minčuki ahledzieli bolš za sto damoŭ, i ŭ kožnym minusy pieravažvali plusy.
Adnak Alina z mužam nie apuskali ruk i ŭ niejki momant apynulisia ŭ vioscy chutarskoha typu. Chaty ŭ joj addalenyja adna ad adnoj na sotni mietraŭ, žyłych ź ich — i ŭvohule adzinki. Što jašče treba stomlenym haradžanam?
Mocny zrub, jakomu ŭsio jašče patrebny ramont (muž i žonka navat žartujuć, što raboty ŭ chacie nie skončacca nikoli), abyšoŭsia pakupnikam u 8 500 dalaraŭ pa kursie. Adnak, pierajechaŭšy, minčuki daviedalisia ad susiedziaŭ, što raniej hety samy dom pradavaŭsia za 3 200 dalaraŭ.
Atrymlivajecca, pierapłacili? Nie zusim. Mužčyna, jaki kupiŭ chatu za 3 200 dalaraŭ i pradaŭ hierojam hetaha artykuła za 8 500 u ekvivalencie, zrabiŭ u joj ramont: pamianiaŭ vokny, dach, akulturyŭ u adnym pakoi ścieny hipsakardonam.
Napeŭna, svoj navar haspadar taksama zakłaŭ u canu, ale para nie kryŭduje: nie pryjšłosia samim zajmacca hetymi pytańniami. I biez taho chapaje kłopataŭ (ale ŭžo pryjemnych).
«My z mužam adrazu damovilisia, što, jak tolki kuplajem dom, pierajazdžajem. Usio adno, budzie jon biez padłohi ci biez dachu. Na krajni vypadak uładkujemsia ŭ namiocie pobač. Ja ž zaŭsiody maryła žyć u cišyni», — tłumačyć, u čym bačyć vyhadu pierajezdu, Alina.
«Kali ja zakančvaju pracu, to nie karystajusia hadžetami, nie chadžu ŭ hości da susiedziaŭ — prosta atrymlivaju asałodu ad absalutnaj cišyni. Mnie tak kamfortna. Nasuprać našaha doma znachodzicca pole, dzie možna nazirać dzikich žyvioł. Pobač — vialiki les i rečka. Što jašče treba?»
Nie chavaje dziaŭčyna i advarotnaha boku pierajezdu na chutar: biez mašyny ŭ hłuchmieni vielmi ciažka, bo navat najbližejšaja viaskovaja krama mieścicca za čatyry kiłamietry. A ŭziać tam možna chiba što małako i chleb. Čas ad času vyručajuć dastaŭki, ale žalezny koń och jak patrebny.
Zdabyć vadu akazałasia nie tak i prosta. Kab dabracca da jaje, pryjšłosia praburyć śvidravinu hłybinioj 54 mietry (heta prykładna vyšynia 18-paviarchovaha doma). Kaštuje takoje zadavalnieńnie niatanna.
Skłaŭšy ruki ŭ vioscy taksama nie pasiadziš: jak by staranna ni abkošvaŭ učastak, usio adno praz tydzień-paŭtara trava skaža: «Pryvitańnie».
«My ŭžo ŭkłali siudy niedzie 9 000—10 000 dalaraŭ. Viadoma, dumali nad tym, kab adkryć svaju «viaskovuju» spravu. Ale heta vielmi składana. Naprykład, kali varyć syr, treba zavodzić šmat žyvioł. Značyć, ty adsiul užo nikudy nie vyjedzieš. A my ŭsio ž taki lubim padarožničać. Całkam pryviazvać siabie da adnaho miesca nie chočam», — tłumačyć Alina.
Zrešty, jana haspadynia niekalkich katoŭ i sabak, a jašče niejki čas padkormlivała aleniaŭ. Samych sapraŭdnych. Lasnyja hości — ich nazvali Tosia i Frosia — prychodzili da doma minčukoŭ uzimku, kali znajści pražytak u čałavieka było praściej, čym u lesie.
U pary, jakaja z zapałam pierajechała za horad, byŭ biespracoŭny pieryjad: aščadžeńni dazvalali. Muž i žonka z hałavoj akunulisia ŭ ramont i pačali vieści błoh. Ale niedzie praz hod stała zrazumieła, što na błohu nie pražyvieš i treba viartacca ŭ śviet. I kali ŭ muža Aliny, jaki ŭ pryncypie pracuje rukami i jeździć pa ŭsioj krainie, prablem z hetym nie ŭźnikła, to dziaŭčynie pryjšłosia paciarpieć: nie budučy ajcišnicaj, raźličvać na dystancyjnuju pracu jana nie mahła.
Pryjšłosia viartacca ŭ Minsk, adnaŭlać pracoŭnyja suviazi. Hety pieryjad prasiaknutaj viaskovym žyćciom dziaŭčynie daŭsia vielmi ciažka: apatyja, ślozy, depresija. Bałazie, bačačy pakuty Aliny, kiraŭnictva pajšło joj nasustrač i adpuściła pracavać addalena. Tak harmonija znoŭ viarnułasia ŭ žyćcio minčanki.
Zaraz naŭrad ci niešta zmoža vyciahnuć jaje z chutara nadoŭha. «Usio skłałasia roŭna tak, jak ja chacieła. I jak pavinna było adbycca», — upeŭnienaja dziaŭčyna.
Kamientary