Jak schudnieć da niepaznavalnaści. Pra charčavańnie ŭ źniavoleńni piša Aleh Hruździłovič
Pra svoj dzieviacimiesiačny turemny dośvied vostra, daścipna, z nadziejaj na demakratyčnuju budučyniu krainy apaviadaje žurnalist «Svabody» Aleh Hruździłovič u knizie «Maje turemnyja mury», jakaja vychodzić u sieryi «Biblijateka Svabody. XXI stahodździe». U knizie vykarystanyja malunki aŭtara. Publikujem frahmient.
Za čatyry miesiacy, praviedzienyja paśla SIZA ŭ kalonii, schudnieŭ na 15 kilahramaŭ. Čamu tak šmat? Nichto nia vieryć, što tam haładujuć, ale čamuści fihury i tvary tych ščaśliŭčykaŭ, chto vyjšaŭ z kalonii na volu, takija padazrona «aptymizavanyja».
Što ž tam adbyvajecca ź ježaj?
«Charčy kładzi siudy, na stoł. Budziem hladzieć. Što heta, majanez? Albo vyciskaj u pakunak, albo vykidaješ. Nie pałožana».
Jak traplaješ ź SIZA ŭ kaloniju, užo na pieršaj praviercy torbaŭ razumieješ, što inšym tut budzie režym nia tolki ŭtrymańnia, ale i charčavańnia. Papiaredžańni, atrymanyja ŭ śledčym izalatary ad byvałych viaźniaŭ, spraŭdžvajucca na 90% i navat bolej. Na toje, što praź niaŭvažlivaść kantraloraŭ udasca pranieści niešta zabaronienaje, lepš nie raźličvać.
Mnie trapiŭsia kantralor z uśmiešlivym, dobrym tvaram, ale paśla jahonaj pravierki ja zastaŭsia biez pałovy pryviezienych ź SIZA praduktaŭ. Pakunak parašku kakavy palacieŭ u śmietnicu, bo kantralor zaŭvažyŭ u im biełyja drabočki cukru, a jaho pranosić u kaloniju zabaroniena. I sapraŭdy, krychu cukru było namiašana, moža ŭ praporcyi 1 da 10, ale kamu ad taho škoda, nia moh potym uciamić.
Cukar u kaloniju nie prapuskajuć, kab asudžanyja nie mahli ź jaho zrabić brahu. Ale chiba ja moh by adździalić drabočki cukru ad kakavy? Heta nierealna, adnak u śmietnicu pajšło cełaje kilo lubimaha napoju. Taki ž los spaścih i kilahramovy pakunak kavy. Za im zahadali vykinuć ciubik majanezu i pakunačak kietčupu.
Užo ź inšaj pryčyny. Vyjaŭlajecca, hetyja prypravy byli nie ŭ prazrystaj upakoŭcy. Tłumačyŭ maładomu achoŭniku, što nabyŭ ich nie na vulicy, a ŭ kramie śledčaha izalatara, jany ŭžo byli daskanała pravieranyja. Adnak u adkaz pačuŭ tolki prapanovu pieracisnuć usio ŭ prazrystyja pakunački. Dla majanezu pakunak znajšoŭsia, dla kietčupu — nie. Palacieŭ u śmietnicu. Jašče cudam uratavaŭsia ad źniščeńnia ciubik zhuščonki, jakuju taksama daviałosia vycisnuć u pakunačak. Ale paśla ŠYZA i jaho vykinuŭ, bo ŭ atradnaj ladoŭni miesca nie dastałasia, a ŭ torbie zachoŭvać — niazručna, dyj jakaść praduktu paśla maich 20 dzion ŠYZA vyklikała padazreńnie.
Karaciej, pieršym uražańniem paśla pravierki było pačućcio, što bolš-mienš adpracavanaja ŭ SIZA systema zachoŭvańnia pieradadzienych z voli praduktaŭ tut uščent złamanaja. I ciapier usia nadzieja na tyja charčy, jakija tabie daduć u stałoŭcy. Na tak zvany «pałažniak» — ad rasiejskaha słova «połožieno». Ale tut vyjaviłasia, što byccam niešta ŭ talerku «połožieno», a papraŭdzie jeści niama čaho.
Kaša — radaść naša
Śniadanak dla našaha atradu pačynaŭsia ŭ 7:15 i zakančvaŭsia praz 20 chvilin novym šychtavańniem na placoŭcy pierad stałoŭkaj.
Kali ščyra, u pieršyja dni ŭžo na vychadzie sa śniadanku zaŭsiody adčuvaŭ, što znoŭ chaču jeści. Toje, što paźniej pačućcio hoładu prytupiłasia, — prosta ad prystasavańnia. Tam chutka vučyśsia pieraklučać uvahu z rečaŭ, jakija razdražniajuć, na niešta neŭtralnaje.
Asnoŭnaj stravaj śniadanku zaŭsiody, kožny dzień tydnia biez vyklučeńnia, była kaša. U paniadziełak — prasianaja. Potym pancak, jačnaja kaša, siečka, znoŭ pancak, aŭsianka na małace i znoŭ ža pancak albo siečka. Da kašy zaŭsiody dadavałasia pa dva kavałki čornaha i biełaha chleba drennaj miascovaj vypiečki i šklanka mutnaj harbaty, u jakoj nivodnaha razu nia bačyŭ čainak — tolki karyčnievaja vada.
Zvyčajna piać razoŭ na tydzień da kašy i harbaty dadavali albo varanaje jajka, albo kavałačak masła. Kali jajki davali try razy na tydzień, dyk śmietankovaje masła atrymlivali inšyja dva dni, ale byvała, što masła kančałasia, i jaho zamianiali jajkam.
Masła zeki lubiać bolš. Nievialikuju šajbačku śmietankovaha, amal biełaha masła možna było namazać na kavałak umoŭna biełaha chleba i źjeści z harbataj, a možna było pałovaj kavałka masła zapravić kašu. Atrymlivałasia tak sabie, ale biaz masła niekatoryja kašy nia leźli ŭ horła. Najpierš pancak, jaki turemnyja kuchary čamuści tak lubiać skormlivać zekam. Ale jačnaja kaša i siečka nia lepšyja.
Kalaryjnaść takoha śniadanku była nastolki nizkaja, što ŭžo blizu 11 hadziny, jašče za dźvie hadziny da abiedu, strašenna chaciełasia jeści. I što rabić? Ratavaŭ svoj dadatkovy śniadanak, ale jaho moh sabie dazvolić nia kožny. Tolki pra heta paźniej.
«Ščy, choć … pałaščy»
Pojdziem ciapier na abied. Ujavim, što my niejak pratrymalisia da 13 hadziny dnia i chucieńka spuskajemsia ŭ «lakałku». Adčyniajecca fortka, i voś užo atrad pašychtavaŭsia na darozie, usie čakajuć pachodu ŭ stałoŭku, dzie ŭžo nakryvajuć abied. Letam praz adčynienyja vokny my navat možam uniuchać, što hetym razam nas čakaje — boršč ci sup z pancakom.
Darečy, zbolšaha infarmacyja pra toje, što asudžany budzie jeści ciaham dnia, nie zakrytaja. Užo na śniadanak meniu vyviešvajecca na ŭvachodzie ŭ stałoŭku. Praŭda, nie zaŭvažyŭ, kab chto spyniaŭsia i jaho vyvučaŭ.
Pa-pieršaje, niama mahčymaści. Ty chutka ŭvachodziš u stałoŭku, pa piatach čornaj lavinaj iduć takija ž hałodnyja, jak ty, tavaryšy, dumaješ bolš pra toje, kab chutčej dabracca da leśvicy na druhi pavierch, dzie našy stały.
Nu, moža mimachodź kinieš vokam, budzie kisiel ci znoŭ niesałodki kampot, voś i ŭsia cikaŭnaść. Bo jašče treba zrabić kruk da ŭmyvalni, kab pamyć ruki, ale heta jak atrymajecca.
Pa-druhoje, raznastajnaści ŭ pryhatavanych stravach usio adno niama.
Na pieršaje zvyčajna boršč, albo krupiany sup z salonym ahurkom, albo kapusta, ale takaja pustaja, što pra jaje zeki, darečy, kazali: «ščy, choć … pałaščy». Va ŭsiakim razie za čatyry miesiacy nivodnaha kavałačka miasa z supu ja nia vyłaviŭ, bo jaho prosta nie było. Miasny pach adčuvaŭsia, drobnieńkija kružočki tłušču na pavierchni płavali, ale samoha miasa nia bačyŭ. I maje susiedzi taksama.
Na druhuju stravu ŭ abied zvyčajna byli kašy, bulba ci ražki, i voś tut da ich narešcie dadavałasia niešta miasnoje. Samaj smačnaj, zvyčajna ŭ subotu, była rysavaja kaša ź miasam, niekamu bolš padabalisia ražki pa-flocku, to bok ražki ŭpieramiešku ź miasnymi vałoknami.
Taksama na abied nia mienš jak dva razy na tydzień mahli padavać «rahu z harodniny ź miasam ptuški». Nasamreč za harodninu vydavali bulbu z cybulaj, jakija pachli kapustaj. A ŭ jakaści «miasa ptuški» vystupała zvyčajnaja kuryca, pryčym drobnieńkimi kavałačkami, tak što asudžanyja pačynali dumać, ci heta nie hałuby dy hałki, jakija sotniami žyli na dachach karpusoŭ kalonii i časta rabilisia zdabyčaj miascovych katoŭ.
Napojem na abied zaŭsiody byŭ albo kampot biez anijakich suchafruktaŭ, albo napaŭrazbaŭleny kisiel.
«Padešva»
I zastałasia viačera. Mnie zdajecca, što na viačeru adkładałasia ŭsio samaje niasmačnaje.
Pieravaranyja da sklejvańnia ražki z pałoskami varanaj kaŭbasy, vadkaje rahu z harodniny z pacham miasa ptuški, a pa čaćviarhach — pancak ci bulba z rybnymi katletami. Ale kali pancak ci bulba mahli być jašče dastatkova dobra pryhatavanyja, dyk rybu možna było jeści tolki ź vialikaj haładuchi i zapluščyŭšy vočy. Bo taja ryba nikoli nie padavałasia naturalnaj formy, zaŭsiody heta była pieramołataja i padsmažanaja rybnaja masa z mojvy ci kilki, sa smakam rybinych kišak i drobnymi kostkami. U viaźnicach takuju rybu zeki hrebliva zavuć «padešvaj» i talerki ź joju na stale amal nie čapajuć. Nu, moža, źjadajuć adsotkaŭ 20. Astatniaje idzie ŭ bačok z adkidami.
Dadam, što za ŭsie letnija miesiacy i vierasień nivodnaha razu na śniadanak, abied ci viačeru nie prapanoŭvali ani sadaviny, ani harodniny. Ni ŭ jakim vyhladzie — ni śviežaj, ni kanservavanaj. Tolki ŭ kancy žniŭnia pačali źjaŭlacca bulba i kapusta, i to nie ŭ takim abjomie, kab najeścisia.
Zatoje z kanca leta raz na tydzień, zvyčajna pa subotach, na viačeru pačali davać pialmieni. Amal pa poŭnaj miscy! Da pialmieniaŭ nie dadavałasia nijakaj prypravy, ani masła, ani kietčupu. Navat na chlebie administracyja ŭ takija dni ekanomiła, ale ŭsio roŭna heta było śviata zekaŭskaha straŭnika. Praŭda, dabaŭki daprasicca ad dziažurnych pa stałoŭcy było niemahčyma. Kožny pialmieńčyk byŭ na ŭliku. A voś kali karmili pancakom, dyk navat lišniaj porcyi nie škadavali.
Pytańnie: a čamu ŭ katle na razdačy časam bahata zastavałasia pancaku albo siečki, kali hatavać pavinny byli pavodle kolkaści jedakoŭ? Niekatoryja asudžanyja nie prychodziać jeści? Heta dakładny adkaz.
Zvyčajna razam z atradam na abied nie prychodzili tyja, chto ranicaj adpraŭlaŭsia na promku i abiedaŭ pa inšym raskładzie. Dziŭna, ale ŭ lipieni — žniŭni porcyi supoŭ i barščoŭ dla takich asudžanych usio adno vystaŭlalisia na stoł, ich nichto nie pieraškadžaŭ jeści. Plus na viačeru časta nie prychodzili tyja, chto vyrašyŭ pajeści svaich charčoŭ, atrymanych z domu ci kuplenych u turemnaj kramie.
«Kaban»
Viadoma, chapaje i adnosna sytych chłopcaŭ. Na pačatku vieraśnia Dzianisu, susiedu pa kojcy, pryjšła z domu pasyłka z charčami vahoj pad 50 kilo.
Takaja pasyłka ŭ kalonii zaviecca «kaban»: cełaja vialikaja torba, zabitaja pałkami kaŭbasy, šmatami sała, pačkami roznych kaš chutkaha pryhatavańnia, zbolšaha hrečkaj. Plus piečyva, jabłyki, harodnina.
Tolki razboram i pakavańniem charčoŭ chłopiec zajmaŭsia try-čatyry dni, dy nie adzin, a ź siabrami, jakich vakoł jaho raptam značna paboleła.
Štoviečar, pakul išło pakavańnie — a treba ž usio raskłaści pa pakunačkach, kab daŭžej zachoŭvałasia — Dzianis častavaŭ pamahatych dadatkovaj viačeraj. Ale narešcie ŭsio ž duša nia vytrymała, pierajšoŭ na indyvidualnaje pajadańnie damašnich prysmakaŭ.
Tolki pryjdzie Dzianis z pałažniakovaj viačery, a ŭžo raskładaje na zedliku ručničok i vykładaje na im šycht nievialičkich «buteraŭ z kaŭbasoj», jakija pa čarzie źništažaje, zapivajučy kavaj. Vidać, pracedura taja vyklikała niejmaviernuju zajzdraść u navakolnych maładzionaŭ. Na pach buteraŭ prychodzili navat z susiednich «chat». Pamniecca, pamniecca taki hość, soramna prasić, ale kudy padziecca: «Dasi kavałak kaŭbaski?» — «Nu, na…» — susied u adkaz maciukajecca, ale daje.
Pavodle praviłaŭ asudžanamu dazvolena atrymlivać čatyry «kabany» na hod, ale za parušeńnie paradku jaho mohuć i pazbavić pieradačy. Kantralory, majučy adpaviedny zahad, a to i z svajoj inicyjatyvy, «dapamohuć». Mianie ź ich «dapamohaj» tak pakarali ŭžo na druhi tydzień, što ja byŭ u kalonii.
Atavarka
U turemnuju kramu pa pradukty (heta zaviecca ŭ kalonii «na atavarku») kožny atrad chodzić try-čatyry razy na miesiac pavodle raskładu, jaki štomiesiac składajecca nanoŭ. Raskład vyviešvajuć kala kožnaj bryhady pobač z raskładam vychadu na telefonnyja zvanki. Za raskładami treba sačyć. Prapuściš, spoźniśsia z vychadam na šychtavańnie — tvaja prablema, zastanieśsia biez «atavarki».
Ale treba razumieć, što zeki ŭ kramie hrošaj nia płaciać. Najaŭnych hrošaj u zeka niama i być nia moža, bo ličycca, što kali ŭ asudžanych na rukach buduć hrošy, dyk jany pačnuć adzin u adnaho kraści, hulać na ich u karty dy rabić inšyja zabaronienyja rečy. Hrošy lažać na rachunku, adkrytym na imia kožnaha viaźnia. I na atavarku kožny moža patracić štomiesiac peŭnuju častku, nia bolej.
Pryčym dla roznych hrupaŭ asudžanych — rozny limit hrošaj. «Žaŭtabiračniki», kaho pastavili na ŭlik jak schilnych da ekstremizmu, majuć prava štomiesiac patracić tolki dźvie bazavyja vieličyni, u 2022 hodzie heta było 62 rubli, to bok amal 25 dalaraŭ. A dla bolšaści asudžanych limit byŭ piać bazavych, to bok pad 75 dalaraŭ.
Adnak šmat chto ź viaźniaŭ u našym atradzie takich hrošaj na rachunku nia mieŭ, navat i dźvie bazavyja vieličyni dla ich byli niedasiažnaj maraj. Adkul ich uziać? Zarabić 60 rubloŭ na promcy nierealna, tam narmalnym ličycca, kali za miesiac naličvajuć try-piać rubloŭ.
Što ž da dapamohi z voli ad baćkoŭ-svajakoŭ, dyk šmat chto jaje nie atrymlivaŭ uvohule ci atrymlivaŭ minimalnuju. Z hetaj pryčyny moj susied Vadzim vychodziŭ na atavarku nie čaściej jak raz na miesiac. Adškaduje jamu maci z pensii 20-30 rubloŭ, pieraličyć na rachunak, voś na ich i «šykuje». Za blok tannych cyharet (a heta 10 pačkaŭ) treba addać amal 20 rubloŭ. Zastajecca tolki na pačak kavy (chopić na tydzień), moža jašče niejki pakunak piečyva. Dy žmieniu karamelek atrymaje na reštu — voś i ŭsia atavarka. Užo praz tydzień stralaje cyharety. I takich u atradzie nia mienš za pałovu.
A byli i tyja, chto ŭvohule nijakaj chatniaj dapamohi nia mieŭ. Dla ich padaravanaja cukierka — vialikaja radaść.
U našaj kramie zaŭsiody možna było nabyć nastupnyja pradukty: kaŭbasu, sasiski ci sardelki, kandytarskija vyraby, rybnyja kanservy, śmietankovaje masła, kanservavanyja sałaty, zhuščonku ci suchoje małako, syr, harbatu, kavu, džemy, majanez, kietčup.
Paŭtarusia, z cukierkami, šakaladam, zefiram i roznym piečyvam prablem nikoli nie było, a voś pra małočku, harodninu i asabliva sadavinu hetaha nia skažaš. Ale, pavodle daśviedčanych zekaŭ, uzimku sadaviny-harodniny ŭvohule niama, čamu možna pavieryć. Bo navat u siaredzinie leta 2022 hodu ŭ kalonii biez abmiežavańniaŭ ja moh nabyvać u kramie tolki cybulu i časnyk. Bieź pierabojaŭ handlavać ahurkami, pamidorami i jabłykami krama pačała tolki ŭ kancy leta.
I heta jašče nia ŭsia prablema. Taho, što źjaviłasia ŭ prodažy, viaźniu moža i nie dastacca. Sa mnoj niekalki razoŭ byvała, što pakul da mianie dachodziła čarha, jabłyki kančalisia. Albo rehularna źnikali tvarožnyja syrki, bo na ich vielmi bahata achvotnych — u kalonii šalona adčuvajecca niedachop kalcyju.
Darečy, kab zachavać adnosnuju roŭnaść, u kalonii zaviali admysłovuju systemu. Pakolki asudžanyja zachodziać u kramu pa čarzie, składzienaj adpaviedna alfabetu, prydumali peryjadyčna mianiać adlik. To źvierchu ŭniz, to źnizu ŭvierch. Kali pieršymi prachodzili ŭ kramu viaźni proźviščami ad A i nižej, dyk nastupnym razam — ad Ja i vyšej.
Kaniečnie, lepš by zavozili ŭ kramu bolš tvarahu, jabłyk ci inšych deficytaŭ, ale čamuści tak naładzić handal nikoli nie ŭdavałasia. «A jak tut praduhledziš, čaho vam bolš treba?!» — adkazvała pradavačka na pretenzii, što siońnia niama zhuščonki. U vyniku nabrali suchoha małaka. A paźniej daviedalisia, što i na voli zhuščonka źnikała z usich kramaŭ i źjaviłasia, tolki kali značna padaražeła.
Stałoŭka
Budynak dla pryjomu ježy zajmaje na terytoryi kalonii centralnaje stanovišča, i heta nievypadkova. Štab niedzie jašče na padychodzie da hałoŭnaj darohi, klub zboku, pobač z stadyjonam, a stałoŭka — voś jana, jak niekali abkam partyi, na centralnaj płoščy. Za «tryjumfalnaj arkaj» u vyhladzie bramy z kalučym drotam naviersie i rypučaj fortkaj, tolki pomnika Leninu nie chapaje, a tak — atrybutyka padobnaja. Lozunh «Nie zhubi svoj šaniec na zdarovaje žyćcio», hazončyki pa bakach, dobra adramantavany fasad ź vialikimi litarami «STOŁOVAJA». Vidać, kab zeki nie abaznalisia, kali ŭ zalevu ci śniehapad buduć dabiracca siudy paasobku — heta ŭ drennaje nadvorje, dziakuj bohu, dazvalajuć.
Sama stałoŭka dvuchpaviarchovaja, z zalami pamieram niedzie 70 na 20 metraŭ na kožnym paviersie i schavanaj za ścianoj kuchniaj. Jak bajnicy, z kuchni ŭ zalu vyhladajuć vakiency, praź jakija vydajuć dyjetyčnaje charčavańnie. Zeki, chvoryja na cukroŭku ci na inšyja chvaroby sa śpisu Minzdaroŭja, prychodziać da takich vakiencaŭ pa ježu pavodle asobnaha hrafiku.
Na pieršym paviersie jość kutok z rukamyjnikami — adzinaje ŭ kalonii miesca, dzie ciače haračaja vada. Kranaŭ niedzie vosiem. Ale ruki pierad jadoj tam mała chto myje, niama kali, treba chutčej zaniać svajo miesca za stałom. Čaściej myjuć łyžki ŭžo paśla jady, tady staić amal što čarha.
Jaduć zeki za daŭhimi stałami ŭpopierak zali. Na bližnim tarcy stałoŭ kupkaj stajać kubki z harbataj ci z kampotam-kisialom, dalej usio zastaŭlena miskami z kašaj. Padchoplivaješ kubak i misku, prabirajeśsia pamiž łaŭkami ŭzdoŭž stała, kantraluješ pry hetym kožny ruch, kab, nia daj boh, nie pralić kamu harbatu na hałavu, dachodziš da svajho miesca na łavie i chucieńka pačynaješ… Nie, nia jeści. Jašče treba paśpieć adłamać ad nadrezanaha bochana kavałak biełaha chleba. Za čorny možna nie pieražyvać, jaho zaŭsiody chapaje.
I tolki potym siadaješ, dastaješ z admysłovaha skuranoha čacholčyka łyžku, za joju skrynačku z prypravaj-sollu, i voś tady — biareśsia za kašu.
«Smačna jeści» ci «Dobraha apetytu» susiedziam pa stale — heta ŭžo jak padkazvaje kultura. Bolšaści nie padkazvaje, choć adhukajucca zvyčajna ŭsie, chto pobač. Na jadu zastajecca dziesiać chvilin. Krychu bolej, kali heta abied, bo ŭ tuju ž misku, dzie byŭ sup, jašče pakładuć kašy z varanaj kaŭbasoj, pa jakuju pryjdziecca prabiracca da bałandziora. Ale byvaje, što druhaja strava ŭžo čakaje ŭ asobnaj miscy na stale. Tady abied kančajecca chutčej.
Darečy, nijakaj kamandy «Ŭstać!» Pakul jaduć, usie pahladajuć na atradnaha zaŭhasa. Toj, jak najesca, idzie da vakna i hladzić na płošču nasuprać stałoŭki. Mienavita tam šychtujecca čarhovy atrad, što pajeŭ. Jak miesca vyzvalajecca i padychodzić čarha našaha atradu, zaŭhas prosta idzie da leśvicy. Voś heta i jość syhnał kančać ź ježaj i vychodzić na dvor. Tady ŭsie chucieńka padymajucca — dajeŭ, nie dajeŭ, ale biažy ŭniz i šychtujsia.
Zrazumieła, užo nie źviartajuć uvahi na łaŭki, na jakich siadzieli. Ale ŭ karantynie vučyli, što paśla jady łaŭki treba padymać na kranštejny, prymacavanyja da stałoŭ. Tolki dobryja pryjomy chutka zabyvajuć, tut inšyja realii. Prybiaruć za nami bałandziory. Ličycca, što hanararam za dadatkovuju pracu im buduć lišnija katlety. Ci čym tam zmohuć pažyvicca.
Drama: katleta i bałandzior
Kažuć, što paradki ŭ atradzie, dzie žyvuć bałandziory, davoli strohija. Adzin z našych chłopcaŭ try hady tamu paśla karantynu byŭ trapiŭ u toj atrad. Prabyŭ paŭtara hoda i dziakuje losu, što ŭdałosia pieravieścisia. «Dy heta, blin, katarha!» — zakončyŭ Mikałaj apovied pra svaju karjeru bałandziora.
Spačatku jon ličyŭ, što pakolki apynuŭsia blizka da kuchni, dyk pašancavała. Budzie nia tolki chleb, ale i masła z katletaj. Tolki taja lišniaja katleta na karyść Mikałaju nie pajšła. Kryvicca, jak zhadvaje ciahańnie pa stałoŭcy ciažkich katłoŭ ź ježaj, prybirańnie posudu sa stałoŭ, myćcio brudnaj padłohi ŭ vielizarnym pamiaškańni. A jašče — svarki ź siabrami za kavałak miasa.
«Byvała, za dzień nie prysiadzieš, dy na… toj kusman! Tfu! Vynosiŭ pad kurtkaj paŭbochana biełaha chleba, dyk kantralory ŭbačyli, spynili. Pakarali, a tady pieraviali siudy. U rocie mieniej, zatoje spakojny», — ciapier Mikałaj turemnym losam bolš-mienš zadavoleny.
Siadzieć jamu jašče niekalki hadoŭ. Chodzić na promku, dychaje mazutam, ale tryvaje. Z domu pieravodami nichto jamu nie dapamahaje, staraja maci sama ledź vyžyvaje na małuju pensiju. Byvaje, što źbiare nievialičkuju pasyłku, voś i ŭsia padtrymka. Tamu Mikałaj žyvie na toje, što tut zarobić. Kavu kuplaje ŭ turemnaj kramie na tyja niekalki rubloŭ, što naličajuć za pracu na promcy. A cyharety zdabyvaje tym, što adzin prybiraje «chatu» i myje ŭmyvalniki — za heta chłopcy štomiesiac płaciać jamu pa pačku cyharet kožny.
Ale viarnusia za svoj stoł. Za im mahli ŭsieścisia čałaviek šasnaccać, kali ŭprytyk, ale dva-try miescy, čaściej u abied ci viačeru, pustavali. U takim vypadku lišniaja kapusta ci pancak z kaŭbasoj dastavalisia jak dabaŭka inšym viaźniam. Ale nie tady, kali da kašy davali katletu (raz na tydzień takoje zdarałasia). Tady ŭlik byŭ zvyšdakładny. Bałandziory pierad razdačaj pa niekalki razoŭ pieraličvali katlety i źviarali z kolkaściu jedakoŭ. Nia daj boh chto atrymaje lišniuju.
Ach! Padsmažanaja da branzavataści bačkoŭ, taŭsmacieńkaja, blakła-ružovieńkaja i sakavitaja ŭnutry spadarynia katleta! Dahetul hałavu kružyć ad tvajho pachu, jaki krychu nahadvaŭ vodar ad damašniaj, babulinaj patelni.
Tak, turemnaja katleta — sapraŭdnaja radaść biednaha aryštanta. Škada tolki, što ŭsiaho adna na tydzień. Ź jakoj asałodaj paspytaŭ by ciabie znoŭ, ale nia daj boh viarnucca ŭ tuju chałodnuju stałoŭku z rasčynienym vaknom, u jakoje nachiliŭsia zaŭhas, a my čakajem jahonaha pozirku, a pakul nie paviarnuŭsia, zapichvajem tuju katletu ŭ rot, kab jašče paśpieć zapić jaje kisłavatym kampotam. Chutčej!
- Žurnalist «Svabody» Aleh Hruździłovič byŭ aryštavany ŭ 2021 h., asudžany na 1,5 hodu źniavoleńnia i pryznany palitviaźniem. Adbyvaŭ pakarańnie ŭ papraŭčaj kalonii №15 pad Mahilovam. Vyjšaŭ na volu ŭ vieraśni 2022-ha. Ciapier žyvie ŭ Vilni.
Aleh Hruździłovič vyzvaliŭsia pa pamiłavańni Łukašenkam. Vyhladaje jon jak paśla kancłahiera VIDEA
«Vitajem u piekle!» Žurnalist Aleh Hruździłovič raskazaŭ pra svoj dośvied u ŠIZA i rastłumačyŭ, čym jon roźnicca ad karcara
«Niekatoryja momanty ŭspłyvali ŭ hałavie, jak u kino». Aleh Hruździłovič — pra svaju knihu ab dzieviaci miesiacach u niavoli
Kamientary