Adzin sa sposabaŭ abarony ad kasałapych — pietardy.
Upieršyniu žychary vioski Juzefava vyjavili ślady kasałapaha paŭtara miesiaca tamu. Tady jany vyrazna adbilisia na razmytaj paśla daždžu darozie, piša Minskaja praŭda.
Toje, što łapa — miadźviedžaja, vykazali zdahadku, chutčej, spačatku žartaŭliva, ale jehier zdahadku paćvierdziŭ. Miascovy žychar Dźmitryj Zielanoŭski z tych časoŭ sustrakaje ślady niaprošanaha hościa na svaim učastku kožnyja vychodnyja, a niadaŭna jon i zusim ledź nie sustreŭsia sa źvieram nos da nosa ŭ lesie.
Na pamiaci Dźmitryja Zielanoŭskaha miadźviedzi zajšli ŭ viosku ŭpieršyniu, a jon ža siudy rehularna pryjazdžaje ŭžo bolš za 15 hadoŭ.
Ciapier drapiežniki trymajuć u strachu nie tolki žycharoŭ Juzefava, ale i navakolnych viosak: Barodaŭki, Kastrycy, Staroha Jančyna, Starynak.
— Upieršyniu ŭ siabie ja vyjaviŭ ślady na bulbianym učastku. Praz tydzień ich u aharodzie akazałasia dva: pa pamiery byli maleńkija i vialikija, vyraznyja ślady miadźviedzia i miedźviedzianiaci. Z tych časoŭ susiedzi stali ŭ mianie ŭvieś čas pytacca, prychodziŭ jašče ci nie, — raspaviadaje Dźmitryj. — Ja staŭ aharodžvać bulbu. Nasuprać učastka jość kučy hnoju, na ich nakidali travu. Vidać, jak tam vytaptana. U hetyja vychadnyja płot pastaviŭ, chacieŭ pahladzieć na sumleńnie miški: pavalić abo mima projdzie. Ale jaho nie było.
Mužčyna adrazu vyrašyŭ dziejničać: raspavioŭ pra toje, što adbyvajecca, palaŭničamu, patelefanavaŭ u palaŭničuju haspadarku. Jamu adkazali, što kali budzie sproba napadu, tady prymuć miery, a pakul ničoha padobnaha nie było, prapanavali vykarystoŭvać šumavyja pastki, elektrapastucha.
Dźmitryj adpraviŭsia ŭ kramu piratechniki. «Kažu im, dajcie pietardy». «A vam dla jakich metaŭ?» «Miadźviedziaŭ adpužvać». «A-a-a, tady biarycie hetyja, jany padyduć».
Vychodzić, žychar Juzefova byŭ daloka nie pieršy, chto kuplaŭ taki srodak abarony. Kupić to kupiŭ, dy ŭ momant iks skarystacca im … zabyŭsia.
— Ja pra ich uspomniŭ, tolki kali vybieh ź lesu.
Pry hetym z saboj uziaŭ roznyja vidy pietard, kab dziejničać chutčej. Byvaje, ludzi, spałochaŭšysia, mohuć ustać jak ukapanyja, ni razmaŭlać nie mohuć, ni kryčać. Ja čuŭ huk dzikaj žyvioły ŭ mietrach 50-ci ad siabie, i navat nie sprabavaŭ jaho razhledzieć. Było nie da hetaha, — dzielicca pieražytym surazmoŭca.
Jon nie adziny, chto bieh ź lesu, raźmieščanaha praz rečku ad jaho doma. Na minułych vychodnych kasałapy spałochaŭ hrybnikoŭ:
— Ludzi biehli ź lesu ŭtroch jak ašparanyja. Jany pačuli za śpinoj roŭ, kazali, što im traim adnačasova dakładna nie mahło zdacca.
U noč z 15 na 16 červienia miadźviedź naviedvaŭsia ŭ hości i da samoha Dźmitryja. Napiaredadni, kala 12 hadzin nočy, jon čuŭ, jak kasałapy chodzić la płota. Ranicaj užo vidać byli śviežyja ślady. I bolš za ŭsio mužčynu dzivić toje, što žyvioła vychodzić, viedajučy, što čałaviek znachodzicca pobač. Heta značyć jon jaho nie baicca.
— Chutčej za ŭsio miadźviedź panadziŭsia chadzić na pčalnik. Pobač uzdoŭž płota stajać vulli. Ale sprobaŭ zaleźci nie było. Zatoje kapaje hnoj zalažały, šukaje tam ličynki chrušča, — kaža Dźmitryj. — Sioleta ŭsich źviaroŭ bačyŭ: lisu, kazulu i navat vaŭka. Ale miadźviedzia ja bačyć nie chaču, mnie dastatkova śladoŭ. Tym časam ludzi nastolki pryvykli da hetaj infarmacyi, što aśmialeli, i pry abmierkavańni kožnaha novaha vypadku chutčej uśmichajucca, časam nie razumiejučy surjoznaści situacyi.
Kamientary